Wyścigowy rodowód Jastrzębia
Kiedy przyszedł Wielki Kryzys ludzkie życie staniało. Ludzie pokochali ryzyko. Ci, którzy ryzykowali wcześniej na giełdzie, skakali z mostów i wieżowców bo było im wszystko jedno. Pozostali ryzykowali, żeby przeżyć. W modzie były maratony taneczne ( Czyż nie dobija się koni?). Najbardziej ekscytujące były wyścigi lotnicze. Jednym z ciekawszych urządzeń do skracania życia był lotniczy przyrząd w kształcie rury kanalizacyjnej z uchwytami po bokach przypominającymi skrzydła. Na końcu rury był pionowy otwór, w którym siedział delikwent z przypiętą do tyłka jakby płetwą. Podobno był to samolot wyścigowy, a nazwa jego była miła dla ucha- Gee Bee. Jak to bywa w życiu, ludzie pokochali brzydala, a plemię jego rozrosło się w dziesiątki tysięcy. Jaki związek z amerykańskimi wyścigami miał polski myśliwiec PZL-50 Jastrząb?
Amerykańskie wyścigi lotnicze z lat 30-tych XX wieku to zjawisko niezwykłe. Były to bardzo emocjonujące widowiska gromadzące liczną publiczność, lecz najważniejszy był ich wpływ na rozwój techniki lotniczej. Najbardziej znane wyścigi to Bendix Race Trophy i Thompson Race Trophy. Bendix Trophy były wyścigami długodystansowymi, początkowo z Los Angeles do Cleveland. Thompson Trophy to wyścigi krótkodystansowe na zamkniętej trasie około 10 km wokół 50 metrowych pylonów. Małe samoloty budowane w chałupniczych warunkach miały niezwykłe osiągi.
Niewielkie wytwórnie, takie jak Granville Brothers, Wedell-Williams, Laird, Howard i inne, budowały samoloty, które pod względem osiągów, aerodynamiki, rozwiązań technicznych-wyprzedzały maszyny budowane przez renomowane fabryki. Ich wpływy widać we wszystkich myśliwcach dolnopłatowych z silnikami gwiazdowymi budowanymi przed II wojną światową. Na początku lat 30-tych największe sukcesy odnosiły samoloty Gee Bee R1, R2, Z oraz Wedell-Williams 44. Były to fascynujące konstrukcje, najbardziej niezwykłe były jednak samoloty braci Granville Gee Bee.
Kiedy znani konstruktorzy zajmowali się wyciskaniem ostatnich potów z dwupłatowców, mała firma ze Springfield Massachusetts wskazała kierunek rozwoju nowoczesnych dolnopłatów. Bez wątpienia Gee Bee był pierwszym samolotem lądowym z silnikiem gwiazdowym, który już na początku lat 30-tych osiągnął podstawowe parametry odpowiadające zaawansowanym myśliwcom z lat II wojny światowej. Mam na myśli obciążenie powierzchni wynoszące 193 kg/m kw. i rewelacyjny stosunek mocy do masy wynoszący 571 KM/T.
Eksperymentalne prace w tunelu aerodynamicznym doprowadziły do wyboru bezkompromisowych rozwiązań technicznych (wówczas nawet renomowane firmy nie zawsze mogły korzystać z tuneli aerodynamicznych). Aerodynamika wpłynęła na dziwne proporcje samolotu. Maszynę zoptymalizowano do wyścigów do tego stopnia, że w głębokim zakręcie, kiedy skrzydła nie wytwarzały siły nośnej, szeroki kadłub przejmował ich rolę.
Reliktem z ubiegłej epoki są stalowe cięgna usztywniające skrzydła, ale wówczas nie radzono sobie z wolnonośnymi skrzydłami o tak cienkim profilu, co niestety ograniczało prędkość maksymalną. Samolot był trudny w pilotażu- wydarzyło się kilka śmiertelnych wypadków. Jednak obsługiwany przez dobrego pilota odnosił sukcesy. W 1932 słynny Jimmy Doolittle pobił ówczesny rekord prędkości, osiągając 473,8 km/h. Oprócz tego zdobył Puchar Thompsona, a w 1933 samolot zwyciężył w Pucharze Bendix'a. Nie sposób przejść obojętnie obok tej maszyny. Nawet oglądając jej zdjęcia mam wrażenie, że wysyła ona tajemniczy sygnał: " Jestem dobra, ale niewielu pilotów potrafi mnie okiełznać".
Kolejnym hegemonem w amerykańskich wyścigach lotniczych został Seversky P-35, którego eksportowa wersja Seversky EP-1 przyleciała do Polski czerwcu 1939. Model P-35 trzykrotnie wygrał Puchar Bendix'a w 1937, 38 i 39 roku. Z mniejszym powodzeniem startował w Pucharze Thompsona w 1935 i 37 roku. W jego przypadku potwierdza się teza, że od samolotu wyścigowego do myśliwca wiedzie bezpośrednia i prosta droga. Wiadomo poza tym, że konstrukcje wyścigowe były zawsze wielkim źródłem inspiracji dla konstruktorów myśliwców. Projektanci z reguły nie przyznają się do obcych inspiracji, ponieważ pachną one plagiatem, ale w historii lotnictwa podkradanie pomysłów było na porządku dziennym. Gdyby postawić obok siebie trzy typy samolotów z różnych państw, a więc: Seversky P-35, Reggiane Re 2000 i PZL-50 Jastrząb wyglądałyby one jak trzy wersje jednej konstrukcji.
Chronologicznie pierwszy był Seversky P-35, drugi Jastrząb. Reggiane skonstruowano w 1939. Jest to niewątpliwy plagiat, (projektant tej maszyny, Roberto Longhi pracował u Seversky'ego) ale latał najlepiej z tej trójki nawet ze słabym silnikiem o mocy 870 KM. Z silnikiem Piaggio PXI bis o mocy 1025 KM, był zwrotniejszy od Messerschmitta BF 109 E3 i podobno nawet od dwupłatowca Fiat CR 42 Falco.
Jak na tym tle wyglądał Jastrząb? Plotka głosi, że Jakimiukowi zarzucano wzorowanie się na samolocie amerykańskim. Uważam jednak, ze korzystanie z amerykańskich wzorów było wówczas normalną praktyką. W Jastrzębiu można dostrzec wpływy konstrukcji Seversky'ego, ale zwarta sylwetka, elegancko rozwiązane formy płatów i stateczników nasuwają porównanie z wczesnymi amerykańskimi konstrukcjami wyścigowymi. Jak wiadomo, w początkowych próbach Jastrząb wypadał bardzo źle.
Zmodyfikowana wersja osiągnęła prędkość 480km/h. Poprawiono w niej również zwrotność i rozwiązano problem z buffetingiem. Niedobór mocy był oczywisty. Samolot projektowano z perspektywą osiągnięcia większej mocy, przynajmniej do 1200 KM. Stąd mocniejsza konstrukcja i większa masa, ale to nie dyskwalifikowało tego samolotu. Maszyny takie jak rosyjski I-16 i holenderski Fokker XXI wyposażone były na początku w słabe silniki gwiazdowe. Stopniowo podnoszono ich moc do około 1000 KM. Masa płatowca w obu przypadkach wynosiła około 1500kg. Gdyby prace nad Jastrzębiem rozpoczęto wcześniej i prowadzono je konsekwentnie, to opierając się na konstrukcji PZL P-24 można było ograniczyć masę płatowca i znacznie przyśpieszyć budowę samolotów.
Kliknij żeby powiększyć
Niestety, zabrakło konsekwencji, wytrwałości i zrozumienia istoty postępu technicznego i własnych ograniczeń. Silniki Bristol Merkury VIII były jedynymi dostępnymi motorami produkowanymi w Polsce, natomiast samoloty PZL P-24 były bardzo udane. Połączenie swoistych ograniczeń z jednej strony i zalet z drugiej strony mogłyby przynieść pozytywne rezultaty w postaci wielozadaniowego myśliwca. Niestety, decydenci i inżynierowie poszli inna drogą.
Grafika BDF
Najlepsze myśliwce II wojny światowej były samolotami uniwersalnymi, działającymi na niskich i wysokich pułapach, wykonującymi często zadania szturmowe i bombardowanie z lotu nurkowego. Koncepcja samolotu czysto pościgowego nigdzie się nie sprawdziła. Swoistym polskim wkładem w rozwój doktryny lotniczej był podział myśliwców na myśliwce pościgowe operujące na wysokim pułapie (to zadanie miały wykonywać PZL-38 Wilk) i myśliwce niskiego pułapu (PZL- 39), wszystkie napędzane nieistniejącym silnikiem Foka. Porażka Wilka związana z nierealistyczną utopią taniego, małego samolotu o rewelacyjnych osiągach spowodowała powrót do Jastrzębia, który po poprawkach był całkiem niezłym samolotem.
Niestety, stracono wiele lat i na produkcję było już za późno. Wybuchła wojna. Nie bez znaczenia były tu opinie oblatywaczy. Najbardziej znane wydał Bolesław Orliński: Samolot lata źle, silnikowi brakuje około 300 KM, w rezultacie woli "jedenastkę". Porównując w roku 1939 Jastrzębia z Severskim P-35 uznał, że obydwie konstrukcje mają podobne osiągi, a Jastrząb pomimo nieco mniejszej prędkości maksymalnej nie odbiega znacząco od samolotu amerykańskiego. Walcząc w Anglii, po zapoznaniu się z Hurricane'm, stwierdził, że Hurricane nie był lepszy od Jastrzębia, a krytyczna o nim opinia była nieuzasadniona.
Dlaczego program PZL- 50 Jastrząb zakończył się niepowodzeniem?
1. Jednolite dowodzenie i wyodrębnienie lotnictwa jako samodzielnego rodzaju broni było warunkiem jego rozwoju. Niestety, do 1939 roku panował w Wojsku Polskim chaos kompetencyjny prowadzący do ogromnych zaniedbań w rozwoju lotnictwa i jego przygotowaniu do wojny. L. Rayski sugerował, że jest to wynik działania agentury niemieckiej. Pomimo wielu ograniczeń finansowych i organizacyjnych, państwo polskie było stać na wystawienie w 1939 roku nowoczesnego myśliwca w ilości kilkuset sztuk. Zabrakło jednak konsekwencji w działaniu, nowoczesnej doktryny lotniczej oraz uwzględnienia czynnika czasu- sądzono, że wojna wybuchnie w 1941-42 roku.
2. Paradoksalnie do porażki Jastrzębia przyczynił się sukces myśliwców Puławskiego. Oczekiwano myśliwca o wysokich osiągach, które w swoim czasie prezentowały górnopłaty PZL 7-24, sięgające światowego poziomu. Maszyna o przeciętnych parametrach rozczarowała decydentów, co opóźniło jej rozwój.
3. Nawiązanie do amerykańskich konstrukcji świadczy o dobrym wyczuciu trendów panujących w nowoczesnej technice lotniczej. To Amerykanie skonstruowali najlepsze samoloty myśliwskie z silnikami gwiazdowymi, przewyższające swoimi osiągami Spitfire i Messerschmitta.
Powrót na stronę główną
Amerykańskie wyścigi lotnicze z lat 30-tych XX wieku to zjawisko niezwykłe. Były to bardzo emocjonujące widowiska gromadzące liczną publiczność, lecz najważniejszy był ich wpływ na rozwój techniki lotniczej. Najbardziej znane wyścigi to Bendix Race Trophy i Thompson Race Trophy. Bendix Trophy były wyścigami długodystansowymi, początkowo z Los Angeles do Cleveland. Thompson Trophy to wyścigi krótkodystansowe na zamkniętej trasie około 10 km wokół 50 metrowych pylonów. Małe samoloty budowane w chałupniczych warunkach miały niezwykłe osiągi.
Niewielkie wytwórnie, takie jak Granville Brothers, Wedell-Williams, Laird, Howard i inne, budowały samoloty, które pod względem osiągów, aerodynamiki, rozwiązań technicznych-wyprzedzały maszyny budowane przez renomowane fabryki. Ich wpływy widać we wszystkich myśliwcach dolnopłatowych z silnikami gwiazdowymi budowanymi przed II wojną światową. Na początku lat 30-tych największe sukcesy odnosiły samoloty Gee Bee R1, R2, Z oraz Wedell-Williams 44. Były to fascynujące konstrukcje, najbardziej niezwykłe były jednak samoloty braci Granville Gee Bee.
Kiedy znani konstruktorzy zajmowali się wyciskaniem ostatnich potów z dwupłatowców, mała firma ze Springfield Massachusetts wskazała kierunek rozwoju nowoczesnych dolnopłatów. Bez wątpienia Gee Bee był pierwszym samolotem lądowym z silnikiem gwiazdowym, który już na początku lat 30-tych osiągnął podstawowe parametry odpowiadające zaawansowanym myśliwcom z lat II wojny światowej. Mam na myśli obciążenie powierzchni wynoszące 193 kg/m kw. i rewelacyjny stosunek mocy do masy wynoszący 571 KM/T.
Eksperymentalne prace w tunelu aerodynamicznym doprowadziły do wyboru bezkompromisowych rozwiązań technicznych (wówczas nawet renomowane firmy nie zawsze mogły korzystać z tuneli aerodynamicznych). Aerodynamika wpłynęła na dziwne proporcje samolotu. Maszynę zoptymalizowano do wyścigów do tego stopnia, że w głębokim zakręcie, kiedy skrzydła nie wytwarzały siły nośnej, szeroki kadłub przejmował ich rolę.
Reliktem z ubiegłej epoki są stalowe cięgna usztywniające skrzydła, ale wówczas nie radzono sobie z wolnonośnymi skrzydłami o tak cienkim profilu, co niestety ograniczało prędkość maksymalną. Samolot był trudny w pilotażu- wydarzyło się kilka śmiertelnych wypadków. Jednak obsługiwany przez dobrego pilota odnosił sukcesy. W 1932 słynny Jimmy Doolittle pobił ówczesny rekord prędkości, osiągając 473,8 km/h. Oprócz tego zdobył Puchar Thompsona, a w 1933 samolot zwyciężył w Pucharze Bendix'a. Nie sposób przejść obojętnie obok tej maszyny. Nawet oglądając jej zdjęcia mam wrażenie, że wysyła ona tajemniczy sygnał: " Jestem dobra, ale niewielu pilotów potrafi mnie okiełznać".
Kolejnym hegemonem w amerykańskich wyścigach lotniczych został Seversky P-35, którego eksportowa wersja Seversky EP-1 przyleciała do Polski czerwcu 1939. Model P-35 trzykrotnie wygrał Puchar Bendix'a w 1937, 38 i 39 roku. Z mniejszym powodzeniem startował w Pucharze Thompsona w 1935 i 37 roku. W jego przypadku potwierdza się teza, że od samolotu wyścigowego do myśliwca wiedzie bezpośrednia i prosta droga. Wiadomo poza tym, że konstrukcje wyścigowe były zawsze wielkim źródłem inspiracji dla konstruktorów myśliwców. Projektanci z reguły nie przyznają się do obcych inspiracji, ponieważ pachną one plagiatem, ale w historii lotnictwa podkradanie pomysłów było na porządku dziennym. Gdyby postawić obok siebie trzy typy samolotów z różnych państw, a więc: Seversky P-35, Reggiane Re 2000 i PZL-50 Jastrząb wyglądałyby one jak trzy wersje jednej konstrukcji.
Chronologicznie pierwszy był Seversky P-35, drugi Jastrząb. Reggiane skonstruowano w 1939. Jest to niewątpliwy plagiat, (projektant tej maszyny, Roberto Longhi pracował u Seversky'ego) ale latał najlepiej z tej trójki nawet ze słabym silnikiem o mocy 870 KM. Z silnikiem Piaggio PXI bis o mocy 1025 KM, był zwrotniejszy od Messerschmitta BF 109 E3 i podobno nawet od dwupłatowca Fiat CR 42 Falco.
Jak na tym tle wyglądał Jastrząb? Plotka głosi, że Jakimiukowi zarzucano wzorowanie się na samolocie amerykańskim. Uważam jednak, ze korzystanie z amerykańskich wzorów było wówczas normalną praktyką. W Jastrzębiu można dostrzec wpływy konstrukcji Seversky'ego, ale zwarta sylwetka, elegancko rozwiązane formy płatów i stateczników nasuwają porównanie z wczesnymi amerykańskimi konstrukcjami wyścigowymi. Jak wiadomo, w początkowych próbach Jastrząb wypadał bardzo źle.
Zmodyfikowana wersja osiągnęła prędkość 480km/h. Poprawiono w niej również zwrotność i rozwiązano problem z buffetingiem. Niedobór mocy był oczywisty. Samolot projektowano z perspektywą osiągnięcia większej mocy, przynajmniej do 1200 KM. Stąd mocniejsza konstrukcja i większa masa, ale to nie dyskwalifikowało tego samolotu. Maszyny takie jak rosyjski I-16 i holenderski Fokker XXI wyposażone były na początku w słabe silniki gwiazdowe. Stopniowo podnoszono ich moc do około 1000 KM. Masa płatowca w obu przypadkach wynosiła około 1500kg. Gdyby prace nad Jastrzębiem rozpoczęto wcześniej i prowadzono je konsekwentnie, to opierając się na konstrukcji PZL P-24 można było ograniczyć masę płatowca i znacznie przyśpieszyć budowę samolotów.
Kliknij żeby powiększyć
Niestety, zabrakło konsekwencji, wytrwałości i zrozumienia istoty postępu technicznego i własnych ograniczeń. Silniki Bristol Merkury VIII były jedynymi dostępnymi motorami produkowanymi w Polsce, natomiast samoloty PZL P-24 były bardzo udane. Połączenie swoistych ograniczeń z jednej strony i zalet z drugiej strony mogłyby przynieść pozytywne rezultaty w postaci wielozadaniowego myśliwca. Niestety, decydenci i inżynierowie poszli inna drogą.
Grafika BDF
Najlepsze myśliwce II wojny światowej były samolotami uniwersalnymi, działającymi na niskich i wysokich pułapach, wykonującymi często zadania szturmowe i bombardowanie z lotu nurkowego. Koncepcja samolotu czysto pościgowego nigdzie się nie sprawdziła. Swoistym polskim wkładem w rozwój doktryny lotniczej był podział myśliwców na myśliwce pościgowe operujące na wysokim pułapie (to zadanie miały wykonywać PZL-38 Wilk) i myśliwce niskiego pułapu (PZL- 39), wszystkie napędzane nieistniejącym silnikiem Foka. Porażka Wilka związana z nierealistyczną utopią taniego, małego samolotu o rewelacyjnych osiągach spowodowała powrót do Jastrzębia, który po poprawkach był całkiem niezłym samolotem.
Niestety, stracono wiele lat i na produkcję było już za późno. Wybuchła wojna. Nie bez znaczenia były tu opinie oblatywaczy. Najbardziej znane wydał Bolesław Orliński: Samolot lata źle, silnikowi brakuje około 300 KM, w rezultacie woli "jedenastkę". Porównując w roku 1939 Jastrzębia z Severskim P-35 uznał, że obydwie konstrukcje mają podobne osiągi, a Jastrząb pomimo nieco mniejszej prędkości maksymalnej nie odbiega znacząco od samolotu amerykańskiego. Walcząc w Anglii, po zapoznaniu się z Hurricane'm, stwierdził, że Hurricane nie był lepszy od Jastrzębia, a krytyczna o nim opinia była nieuzasadniona.
Dlaczego program PZL- 50 Jastrząb zakończył się niepowodzeniem?
1. Jednolite dowodzenie i wyodrębnienie lotnictwa jako samodzielnego rodzaju broni było warunkiem jego rozwoju. Niestety, do 1939 roku panował w Wojsku Polskim chaos kompetencyjny prowadzący do ogromnych zaniedbań w rozwoju lotnictwa i jego przygotowaniu do wojny. L. Rayski sugerował, że jest to wynik działania agentury niemieckiej. Pomimo wielu ograniczeń finansowych i organizacyjnych, państwo polskie było stać na wystawienie w 1939 roku nowoczesnego myśliwca w ilości kilkuset sztuk. Zabrakło jednak konsekwencji w działaniu, nowoczesnej doktryny lotniczej oraz uwzględnienia czynnika czasu- sądzono, że wojna wybuchnie w 1941-42 roku.
2. Paradoksalnie do porażki Jastrzębia przyczynił się sukces myśliwców Puławskiego. Oczekiwano myśliwca o wysokich osiągach, które w swoim czasie prezentowały górnopłaty PZL 7-24, sięgające światowego poziomu. Maszyna o przeciętnych parametrach rozczarowała decydentów, co opóźniło jej rozwój.
3. Nawiązanie do amerykańskich konstrukcji świadczy o dobrym wyczuciu trendów panujących w nowoczesnej technice lotniczej. To Amerykanie skonstruowali najlepsze samoloty myśliwskie z silnikami gwiazdowymi, przewyższające swoimi osiągami Spitfire i Messerschmitta.
Powrót na stronę główną
Pytanie: dlaczego na rysunku porównującym sylwetki samolotów użył pan starego rysunku sylwetki (autorstwa j.b.cynka jeśli się nie mylę) - wydaje się że po ujawnieniu zdjęć Jastrzębi rysunek ten jest mocno nieadekwatny, cz nie lepsza byłaby sylwetka wg. rysunków inż. Głębickiego? Pozdrawiam, Mikołaj
OdpowiedzUsuń"To Amerykanie skonstruowali najlepsze samoloty myśliwskie z silnikami gwiazdowymi, przewyższające swoimi osiągami Spitfire i Messerschmitta."
OdpowiedzUsuńA tak konkretnie, ktore z amerykanskich samolotow byly lepsze ? Oczywiscie w tych samych latach
Niestety lektura innych artykułów/wpisów sugeruje, że Autor ma bardzo silne tendencje do, często nieuzasadnionego, gloryfikowania amerykańskich osiągnięć i przypisywania im bliżej nieokreślonej, "dziejowej roli". I o ile samo w sobie nie jest to złe - wszak każdy ma prawo do swoich przekonań - o tyle próba naginania rzeczywistości do własnych przekonań i dowodzenia na tej podstawie prawdziwości postawionych tez jest już nie do końca zrozumiała... W kontekście powyższego warto byłoby też zapytać w którym miejscu PZL 50 wygląda "jak jedna z wersji tego samego samolotu"? O ile w przypadku włoskiej maszyny faktycznie można dopatrzeć się podobieństwa, o tyle w przypadku Jastrzębia ani obrys silnika, ani stateczników, ani skrzydeł, ani niczego innego rzekomego "pierwowzoru" nie przypomina. Tym bardziej, jeżeli weźmiemy pod uwagę maszynę w pierwszej wersji produkcyjnej. Oczywiście ogólny układ konstrukcyjny (metalowy dolnopłat z chowanym podwoziem) jest podobieństwem, tyle tylko, że w takim układzie kopie powstawały znacznie wcześniej, a więc i sam Seversky musiał "plagiatować". Jednak podążając taką ścieżką rozumowania w zasadzie każdy statek powietrzny jest w mniejszym lub większym stopniu kopią Flyera 1, ten zaś był w jakimś stopniu kopią rozwiązań powstałych w erze "przedlotniczej" itd.
Usuń