Replika Łosia - podsumowanie

Wczoraj w Mielcu odbyła się unikatowa uroczystość odsłonięcia repliki polskiego bombowca PZL-37 Łoś. Od wielu miesięcy projekt ten wzbudzał ogromne emocje nie tylko w środowisku lotniczym czy modelarskim, ale także u ludzi, którzy na co dzień nie pasjonują się samolotami. Wreszcie w południe 29 września 2012 nastąpił dzień, na który cała Polska czekała 73 lata.


Modele tego samolotu sklejali praktycznie wszyscy chłopcy i nie tylko, którzy zaczynali swoją przygodę z lotnictwem czy z modelarstwem. Sława jaką polski bombowiec zyskał przed drugą wojną światową sprawiła, że do dziś żywa jest jego legenda, a sam PZL-37 Łoś ma w Polsce status niemalże mitycznego Świętego Graala. Dlatego też w sferze największych marzeń wielu z nas było zobaczyć oryginalny egzemplarz, a jeśli będzie to niemożliwe to chociaż replikę w skali 1:1.

Marzenie tysięcy Polaków po 71 latach od wybuchu II wojny światowej postanowiono zrealizować w Mielcu czyli w jednym z dwóch miejsc, w których powstawał najlepszy polski samolot z czasów II RP. Z inicjatywą zbudowania modelu samolotu wyszli dwaj młodzi pracownicy zakładów PZL Mielec Kazimierz Nowakowski i Jakub Skrzypek. Początkowo Łoś miał być pomnikiem w skali 1:4, ale za sprawą prezesa zakładów Janusza Zakręckiego zdecydowano się otworzyć sylwetkę bombowca w oryginalnych wymiarach.


Prace trwały dwa lata i wczoraj (29.09) odbyło się bardzo uroczyste odsłonięcie modelu, w którym wzięły udział nie tylko lokalne władze, ale co chyba najcenniejsze również przedwojenni pracownicy PZL Mielec, a także rodziny polskich pilotów i załóg latających na Łosiach i na myśliwcach PZL P.11c. Rangę uroczystości podnosiły również Honorowy Patronat Prezydenta RP jak również kompania honorowa i Orkiestra Reprezentacyjna Sił Powietrznych.

Chwilę po południu przez zespół pracujący przy projekcie z hali produkcyjnej wytoczony został odtworzony PZL-37 Łoś, wystawiony po raz pierwszy na widok publiczny. Wrażenie jakie samolot zrobił na zgromadzonych było ogromne. U niektórych na twarzy rysowało się wzruszenie u innych radość, a jeszcze u innych duma.


Kiedy oficjalna część uroczystości została zakończona każdy mógł podejść do Łosia i przyjrzeć się mu z bliska. Oczywiście, co było do przewidzenia pojawiły się nieścisłości, które spotkają się, lub już spotkały się z krytyką czasem zasłużoną, a czasem niesłuszną. Niektórych razić będzie zbyt błyszczący lakier, niewłaściwy wygląd sterów kierunku, wyklejony w niektórych miejscach podział blach czy imitacja szczeniaka wystająca z zasłoniętego stanowiska dolnego strzelca, albo diody LED w miejscach reflektora i świateł pozycyjnych.

Kliknij żeby powiększyć



Konstruktorzy podejmując się tego zadania z pewnością spodziewali się, że jest to przedsięwzięcie niezwykle trudne i odpowiedzialne. Po pierwsze tworzenie samolotu według planów modelarskich, a nie prawdziwej dokumentacji podnosi skalę trudności o kilka poprzeczek. Po drugie ilość oryginalnych części, które zachowały się do naszych czasów nie dały możliwości na ich wykorzystanie czy też dokładne odtworzenie.


Dlatego też konstruktorzy pytani o krytykę bronią się brakiem dokumentacji technicznej (która jak wiadomo nie jest tym samym, co plany modelarskie czy rysunki w monografiach). Poza tym od momentu pojawienia się pomysłu do zakończenia budowy minęło 2,5 roku. Przez ten czas ze strony największych krytyków nie wpłynęła, żadna (!) propozycja współpracy, pomocy itd.


Choć w modelu sylwetkowym Łosia zbudowanym w Mielcu znajdziemy nieścisłości to i tak ogromny szacunek należy się wszystkim osobom, które poświęciły swój prywatny czas, a było to ponad 5 tysięcy godzin! Łoś powstał jako pomnik, a nie idealna replika, a mimo tego nie sprawia on wrażenia, że starano się iść po kosztach czy najprostszymi ścieżkami. Mieleckiego Łosia można potraktować również jako próbę przed kolejnymi dużymi wyzwaniami, ale tym mówi się na razie w kuluarach i to bardzo cichym szeptem.

Być może jak twierdzą niektórzy jest to replika dla laików. Być może jest to działanie obliczone na jak najlepszy PR, na którym zależy teraz amerykańskiemu właścicielowi PZL Mielec. Tak czy inaczej cieszy fakt, że za sprawą tego modelu wielu "laików" pozna nie tylko historię polskiego lotnictwa, ale także dokonania rodzimego przemysłu. I nawet jeśli jest to PR to zdecydowanie bardziej wolę takie działania niż kolejne reklamy w mediach czy marketingowe teksty w fachowej prasie.




Komentarze

  1. Nie nazywał bym tego repliką, ale raczej modelem, którey daje całkiem niezłe pojęcie o tym jak Łoś mógł wyglądać w rzeczywistości, oczywiście na bardzo ogólnym poziomie odzworowania. (Byłem widziałem)
    Co do braku oferowanej pomocy, to wiem z innych źródeł, że pomoc była oferowana, ale reakcje na nią były raczej mało przyjemne. Na zasadzie "jak wiecie lepiej to sami zróbcie".
    Zresztą przyznają się, że budowali ten model w oparciu o plany modelarskie modelu na uwięzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponadto przedsięwzięcie było od początku utajnione i nie transparentne, eliminując a priori możliwość korekcji i wpływu na "szalone" pomysły twórców całości projektu...Kiedy tajemnicę odkryto i przekuto na sukces komercyjny programu "Było...Nie Minęło" zaawansowanie prac wykluczało już jakiekolwiek istotne zmiany oraz poprawki.W ten sposób powstał "Coś" rodem z wesołego miasteczka zamiast makiety politechnicznej prezentującej jak w najwyższym, choć uproszczonym stopniu zaawansowaną myśl techniczną polskiego przemysłu lotniczego drugiej połowy lat 30-tych ub. wieku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet na ostatnim etapie wykańczania modelu? udało się nieprawidłowo namalować kod radiowy 803 N / ew. 403 N /. Zarówno wielkość liter i zastosowana czcionka są nieprawidłowe, pomimo dobrych materiałów faktograficznych. Taką zmianę można było wykonać zerowym kosztem nawet w ostatnim momencie,chyba, że żadne podpowiedzi wręcz nie chciały być zaakceptowane przez autorów

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda że niedokładna ta makieta, ale dobrze że jest chociaż taka. Najlepszą i najwierniejszą repliką łosia jest ta z modelarni w Miechowie w 1:4. Tamci ludzie mają pojęcie o Łosiu!!!! Czemu ich nie zaprosili do pomocy? Takie polskie niuanse.
    Swoją drogą ciekawe i smutne, że współcześnie w Polsce nie można sobie poradzić nawet z makietą maszyny sprzed 70 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ci zapeleńcy z Miechowa to amatorzy i ich "nie stać" na błędy i pomyłki, sumienia by ich gryzły. A chłopy z Mielca to zawowodowcy, taki obciach, w hali gdzie produkowano ostatnie Łosie taki wynalazek powstał. P.S.
      Może jak by w dzieciństwie parę Łosi w 1:72 z ZTS-u skleili może wiedzieliby jak wygłądał. Ach te tysiące zdięc do wygooglania.... tyklo po co mamy młotek przecinak i spawarkę i lakiery samochodowe

      Usuń
    2. Było by wspaniale zbudować takiego Łosia który wzbił by się w Polskie niebo .

      Usuń
  5. Piotr M. Zalewski
    Bardzo proszę o nie stosowanie słowa "replika" w odniesieniu do przedmiotów wykonanych współczesnie. "replika" to kalka z angielskiego u nas znaczy oficjalnie to nadal odpowiedź na pismo sądowe, lub na scenie na kwestię innego aktora. Replika to KOPIA AUTORSKA, z którą Łoś czy inny zbódowany teraz od podstaw pojazd nie ma nic wspólnego. Jedyną repliką jaką znam z tej dziedziny jest RADIOSTACJA "BŁYSKAWICA" bo zrobił ją (odtworzył kilka lat temu) nieżyjący już twórca z czasów wojny (przepraszam umknęło mi nazwisko). Wszystko inne to: kopia, model, rekonstrukcja, atrapa, naśladownictwo, pastisz.
    (wiecej znajdzie Czytelnik w moim tekście w Do Broni! )

    OdpowiedzUsuń
  6. ot i polskie piekiełko a ten to a tamten tamto jedni godni drudzy niegodni. Ludzie cieszmy się że możemy że chcemy że jest ktoś kto
    chciał ten model wykonać. Lepsze te trupy oryginalnych samolotów na stacjach benzynowych? Nie wydaje mi się. A ten AN2 przy wjeździe do Mielca pomalowany srebrzanką. Masakra. Jak jesteście tacy krytycy to zróbcie z niego pomnik, a nie to co widać codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląd tych sterów to jest porażka, ja nie rozumiem jak można było zrobić ich zły kształt, gdy trochę zdjęć chociażby w google można znaleźć, gdzie widać od razu, że są zrobiona źle. To nie jest śmieszne, to jest tragiczne. To samo z goleniami. Ktoś dobrze napisał o modelach 1:72. Trzeba się już było na nich wzorować...
    Ja właśnie takiego, z czasów dzieciństwa(jakieś 20 lat będzie miał), próbuję doprowadzić do używalności, właśnie kończę.
    Dlatego tu trafiłem szukając jak mają wyglądać m.in. klapy podwozia, tylna szybka których brakowało. Ale na tym się nie wzoruję. Mimo wszystko trochę cieszy i dużo wkurza. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz