Odbudowa Łosia - co nie gra?

Widzę, że wątek dotyczący budowy repliki czy jak mówią inni modelu sylwetkowego samolotu PZL-37 Łoś wzbudził spore emocje. Ilość wejść i komentarzy skłoniła mnie do kucia żelaza póki gorące, dlatego też poświęcę jeszcze trochę miejsca na ten jakże ciekawy temat.



W pojawiających się pod poprzednim wpisem komentarzach możemy dowiedzieć się, że ogólnie rzecz biorąc mielecki Łoś jest do niczego, że robota poszła na marne i najlepszym pomysłem byłoby, gdyby w ogóle nie zabierano się za to przedsięwzięcie. Niestety jako człowiek, który nie zna na pamięć planów modelarskich, ani nie ma w oku suwmiarki ciężko jest mi zauważyć wszystkie różnice między oryginałem, a modelem. Myślę, że podobnych osób jest tu więcej.

Do oficjalnego pokazu repliki został dokładnie tydzień, dlatego też mamy sporo czasu żeby zgromadzić wszystkie zastrzeżenia, na temat budowanego PZL-37 Łosia. Nie chodzi jednak o wyłonienie "cwaniaka", który popisze się wylaniem największej ilości żółci na cały pomysł, ale o coś, co dla niektórych może być naprawdę trudne czyli merytoryczne uwagi.

Przygotowany zbiór uwag będziemy mogli już za tydzień porównać z dokładnymi zdjęciami skończonego Łosia. No to do dzieła!


Komentarze

  1. To może rozpocznę...
    1. Dokumentacja
    Plany modelarskie nr 1 z 1965 roku. Trochę od tego czasu dowiedzieliśmy się o Łosiu. Plany dotyczą modelu na uwięzi.

    2. Usterzenie kierunku
    Proporcje pomiędzy statecznikiem pionowym a sterem kierunku nie mają nic wspólnego z oryginałem. W sterze kierunku nie ma wycięcia na statecznik poziomy, lecz odwrotnie w stateczniku poziomym jest "szpara", w której siedzi ster kierunku. Czyli ster kierunku nie ma możliwości wychylenia w żadną stronę. Jak powinno być widać na niemieckiej fotografii powyżej.
    Tak wyglądał oryginał: http://images39.fotosik.pl/194/443bb32dc989b68amed.jpg
    a tak jest w Mielcu:
    http://img837.imageshack.us/img837/1092/lospp.jpg

    3. Usterzenie poziome
    Ster wysokości od strony steru kierunku jest zakończony prostopadle do osi obrotu. W oryginale ster był ścięty (zwężał się w kierunku krawędzi spływu). Umożliwiało to wychylenie steru kierunku w stronę kadłuba, bez kolizji z wychylonym sterem wysokości.
    Widać jak jest na tej fotografii: http://www.facebook.com/photo.php?fbid=378953038804889&set=a.378951085471751.95606.196195507080644&type=3&l=695ce7fefa&theater

    4. Silniki
    Osłony silnika w Łosiu miały charakterystyczny wyoblony kształt mocno zwężający się ku tyłowi. Tymczasem produkt mielecki ma osłony prawie walcowe o wyraźnie zbyt dużej długości. Nie chodzi tu o małe przekłamanie wymiarów widoczne tylko przy dokładnym pomiarze. Chodzi o wyraźnie przekłamane proporcje czytelne gołym okiem dla każdego, kto choć raz widział fotografie oryginału. Proszę spojrzeć:
    http://www.facebook.com/photo.php?fbid=378970902136436&set=a.378951085471751.95606.196195507080644&type=3&l=695ce7fefa&theater

    Tak wyglądał oryginał:
    http://www.weu1918-1939.pl/lotnictwo/bombowce/los/los_9.jpg

    Karykaturalne proporcje wylotu spalin (żółty element na fotografii z Mielca) są aż nadto widoczne.

    5. Pancerna płoza ogonowa
    Tak wygląda w Mielcu:
    http://i5.photobucket.com/albums/y154/Sparrow1966/Ploza.jpg

    A tak w oryginale (źródło: Monografie lotnicze 100, AJ-Press):
    http://i5.photobucket.com/albums/y154/Sparrow1966/skanuj0005.jpg

    Tyle uwag, które można wysnuć tylko z niezbyt przecież licznych fotografii udostępnionych w sieci.
    Nie chcę, aby moje (i pewnie nie tylko moje uwagi) były odczytywane jako przejaw polskiego bagienka. Cieszę się, że ktoś porwał się na tak ambitny projekt. Cieszę się, że powstanie makieta tego pięknego samolotu. Krew mnie jednak zalewa, jak pomyślę, że bez większego wysiłku, przy takich samych nakładach finansowych, można było stworzyć możliwie wierną makietę Łosia. Trzeba było tylko chcieć. Wystarczyło jedynie kupić jedną grubą książkę za ok. 200 zł. Wystarczyło tylko nauczyć się czytać plany...
    A tak powstanie wyrób łosiopodobny, który ucieszy tylko laików. Denerwuje mnie to tym bardziej, że pewnie przez dobrych kilkanaście lat nowa makieta Łosia nie zostanie zbudowana.

    Ryszard Wróbel

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za odpowiedź, właśnie o takie coś mi chodziło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak widać lista oczywistych niedociągnięć tego projektu jest już długa, ciekawe na ile wydłuży się po publicznej prezentacji „Łosia”?

    Od siebie dodam, że po obserwacji zdjęć (słabej jakości) budowanej makiety do listy widocznych mankamentów dodał bym kształt i rozmiar podskrzydłowych chłodnic oleju.

    Tak na marginesie budowa tej makiety wywołała burzę dyskusji wśród modelarzy ,do których grona się zaliczam. Modelarze patrzą na ten projekt okiem szczególnym, można powiedzieć okiem eksperta. Większość z nas zadaje sobie sporo trudu nad studiowaniem niuansów konstrukcji mechanicznych których pomniejszone modele następnie budujemy. Staramy się wyławiać o wiele mniej zauważalne niedociągnięcia we własnych modelach niż tak oczywiste błędy którymi jest obarczona makieta mieleckiego „Łosia”. A jest to model w skali „jeden do jeden” a takie modelarstwo już błędów nie wybacza! Wydaje się że autorzy tej pracy nie zadali sobie zbyt wiele trudu nad przestudiowaniem tego co na temat „Łosia” jest dostępnego, a efekt tego nieprofesjonalizmu i niekonsekwencji jest widoczny na dostępnych zdjęciach makiety. Te rażące błędy niestety dają pole popisu do wylewania żółci na ten projekt ,przez osoby które maja choćby ogólna wiedzę na temat konstrukcji „Łosia” . Co ciekawe projektu budowy „Łosia” nie konsultowano z żadnym historykiem lotnictwa czy choćby innym ekspertem lub nawet modelarzem posiadającym wiedzę na temat tego samolotu, a przynajmniej nie spotkałem się z taką informacją.

    Po obejrzeniu pierwszych zdjęć z budowy byłem zachwycony projektem, mimo tego że widać było że budowana makieta już posiadała szereg uproszczeń i pierwsze wyraźne błędy. Ale wszystko było do naprawienia, trzeba było tylko trochę więcej czasu i chęci. Postanowiłem pomóc budowniczym jak mogłem najlepiej, służąc przy projekcie swoją skromną wiedzą. Jestem konstruktorem, projektuję części maszyn, operuje w wirtualnych programach modelowych do konstruowania, hobbystycznie buduję modele redukcyjne samolotów a historia lotnictwa polskiego jest moją pasją w której „Łoś” zajmuje ważne miejsce. Może mogłem coś pomóc , tego nie wiem, bo nikt na moją propozycję nie odpowiedział.

    Jednak mimo wszystko bardzo się cieszę że „ludzie lotnictwa” zabrali się za budowę makiety ”Łosia” będę na nią patrzył z szacunkiem, bo praca która w nią włożono na to zasługuje. Ale będę patrzył na nią też poprzez pryzmat krytyki, bo niestety jest co krytykować.

    Tak na koniec, któryś z modelarzy nazwał mielecką makietę PZL 37 „Łoś” mianem „Coś” jest to bardzo adekwatna nazwa !

    Marcin Matejko

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz