Brak "Woli" w polskim kinie

Dokonania polskich pilotów, czy to na arenie sportowej, czy walczących w II wojnie światowej, to gotowy materiał na doskonały scenariusz do filmu czy serialu. Niestety, mimo ponad 20 lat od upadku PRL wciąż nie doczekaliśmy się porządnej produkcji poświęconej bohaterskim pilotom i wybitnym konstruktorom. Dlatego wciąż za najlepszy film fabularny o polskim przedwojennym lotnictwie może uchodzić melodramat z roku 1938.



Jeśli regularnie odwiedzacie nasz profil na Facebooku to kilka dni temu mogliście zobaczyć fragmenty filmu "Dziewczyna szuka miłości" w reżyserii Romualda Gantkowskiego. Jak na dzisiejsze realia fabuła może wydawać się dość naiwna. Głównym bohaterem jest biedny ślusarz z Woli- Jerzy Zamiejski, którego marzeniem jest zbudowanie samolotu. Niestety, wszystkie próby kończą się bolesnymi niepowodzeniami. Jednak konstruktor-amator nie rezygnuje, czym zyskuje szacunek i wsparcie Kotlicy- polskiego biznesmena-emigranta, który dorobił się fortuny w Brazylii. Dzięki ufundowanemu przez niego stypendium Zamiejski może jeszcze raz spróbować swoich sił na politechnice.


Po zakończeniu nauki świeżo upieczony inżynier konstruuje samolot pasażerski zdolny do rozwijania prędkości przekraczającej 500 km/h i pokonania bez międzylądowania trasy z Polski do Brazylii! W dziewiczym locie Woli, bo takie imię otrzymuje maszyna, Zamiejski sam zasiada za jej sterami. W ową Wolę wciela się bardzo ciekawy polski samolot RWD-11. Oczywiście dane techniczne podane w filmie nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Dwusilnikowy samolot RWD mógł rozwijać prędkość maksymalną 305 km/h, a jego zasięg to jedyne 800 km.


Z naszego punktu widzenia największą wartością filmu "Dziewczyna szuka miłości" jest rzadka okazja do podziwiania przedwojennych samolotów na ziemi i w powietrzu. Znajdziemy tam kilka RWD-8 na lotnisku w Aleksandrowicach, akrobacyjne RWD-10, Fokkery wyrzucające skoczków spadochronowych, myśliwce PZL P.11c ze 111 Eskadry Myśliwskiej i oczywiście RWD-11. Z racji swej roli ten ostatni model prezentowany jest najczęściej. O ile na ziemi możemy oglądać go niemal z każdej strony, to jeszcze cenniejsze wydają się być liczne ujęcia z wnętrza maszyny. Dzięki nim możemy zobaczyć prawie cały kokpit, a modelarzy z pewnością zainteresują też szczegóły foteli załogi, czy detale wolantu.


Choć film ten ogląda się z ogromną przyjemnością, nie tylko ze względu na obecność nieistniejących samolotów, to odczucia po jego obejrzeniu są niestety dość cierpkie. Nie chodzi wcale o fabułę czy efekty specjalne, które i tak są lepsze od wielu znacznie nowszych, rodzimych produkcji. Przyczyną tego nie jest też tęsknota za tymi czasami, ale fakt, że tyle lat od zakończenia wojny nie doczekaliśmy się porządnego filmu, czy nawet serialu o naszych pilotach. Produkcji, w której dbałoby się o najdrobniejszy detal, w której nie ma miejsca, na zastępowanie historycznych maszyn samolotami An-2 czy Po-2 Kukuruźnik.




Czesi kilka lat temu pokazali światu "Ciemnoniebieski świat". My wciąż za najlepszy film o polskim lotnictwie musimy uważać aprzedwojenny melodramat o miłości, w którym samoloty są tylko dodatkiem.

Poniżej możecie zobaczyć film cały "Dziewczyna szuka miłości" w siedmiu częściach:















Komentarze

  1. W poczatkowych sekwencjach filmu wystepuje rowniez awionetka JD 2. Jednak debiut do udanych nie nalezy, poniewaz konczy sie kraksa :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, ha , ale rarytas!
    Muszę to obejżeć na spokojnie!
    Dobrze, że JD-2 nie rozwalił się w powietrzu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja oglądałem dziś na TVP Historia i zgadzam się z opiniami z artykułu. Gorąco polecam wszytskim na jesienny czy zimowy wieczór, ogląda się lekko i nie za długo

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz