Wicher - stracona szansa PZL?
Sukcesy PZL związane z wprowadzeniem do produkcji seryjnej myśliwców Puławskiego, samolotów liniowych Karaś oraz bombowców Łoś utwierdziły dyrekcję PZL w przekonaniu, że jest w stanie podołać najtrudniejszym zadaniom. Budowa nowoczesnego samolotu pasażerskiego była więc kolejnym wyzwaniem zaspokajającym rozbudzone ambicje. Zakłady były technicznie przygotowane do tak trudnego zadania, jednak wątpliwości i kontrowersje związane z zaangażowaniem całego potencjału badawczo-rozwojowego w konstrukcję, która była co najwyżej odpowiednikiem już istniejących samolotów, trwają do dziś.
PZL-44. Fot: Narodowe Archiwum Cyfrowe http://www.audiovis.nac.gov.pl/
Rok 1937 był przełomowy dla lotnictwa wojskowego, w którym zaczęła
narastać świadomość powiększającego sie dystansu w stosunku do potencjalnych
przeciwników. Siły powietrzne Niemiec i Rosji sowieckiej rozwijały się w tempie
wielokrotnie przekraczającym możliwości państwa polskiego. Budowa Wichra była
więc zadaniem ryzykownym i wątpliwym. Inż.W. Jakimiuk jest postacią kluczową,
jeśli chodzi o kontrowersje związane z wpływem projektu PZL-44 Wicher na
opóźnienia w produkcji Jastrzębia. Był konstruktorem solidnym i pracowitym,
pozbawionym jednak owej Bożej iskry,
która znamionuje geniusz."Sprawa
Wichra" jest papierkiem lakmusowym dla historyków lotnictwa II RP,
ponieważ mieści się w schemacie, który w swoich polemikach narzucili historykom
lotnictwa E. Malak i J.B. Cynk. Obiektywna ocena lotnictwa tamtego okresu
wymaga uwolnienia dyskusji od czarno-białego postrzegania roli dwóch wielkich
postaci naszej historii, a mianowicie marszałka J. Piłsudskiego i generała W.
Sikorskiego. Trumny Sikorskiego i Piłsudskiego nie mogą w takim stopniu wpływać
na poziom debaty historycznej dotyczącej lotnictwa. Obie wielkie
postacie-podmioty sporu o kształt IIRP nie mogą się poszczycić wypracowaniem
polskiej doktryny lotniczej, ani sprecyzowaniem teorii użycia lotnictwa w
przyszłej wojny.
W przeciwieństwie do J. Piłsudskiego, gen. Sikorski był
uważany za światłego teoretyka, specjalistę w dziedzinie motoryzacji armii i
nowoczesnego użycia lotnictwa w zbliżającym się konflikcie. W swoich dziełach
nie przedstawia jednak odkrywczych pomysłów i samodzielnie wypracowanych teorii
dowodzenia siłami zbrojnymi w realiach nowoczesnej wojny. Jego poglądy na temat
broni pancernej są inspirowane dziełami autorów angielskich, głównie J.F.C .Fullera. Jeśli chodzi o lotnictwo, generał pozostaje pod dużym wpływem teorii
francuskiej uzupełnionej dokonaniami różnych autorów, między innymi S.
Abżółtowskiego i S. Jasińskiego. Marszałek Piłsudski nie silił się na tworzenie
teoretycznych podstaw funkcjonowania lotnictwa. Jego największym osiągnięciem w
tej dziedzinie jest powołanie lotnictwa towarzyszącego, które sztucznie
utrzymywano do wybuchu wojny, pomimo jego zupełnej nieprzydatności. Lotnictwo
towarzyszące-nazwa niechętnie używana przez doświadczonych lotników, było w
istocie lotnictwem obserwacyjnym krótkiego zasięgu. Powolne i słabo uzbrojone
samoloty nazywano też lotnictwem pola walki, co w tym kontekście brzmi
szczególnie ironicznie. W niektórych przypadkach intensywność sporu sprawiła,
że interlokutorzy wyzbyli się wszelkich prób niuansowania zaistniałej
rzeczywistości.
Źródło: katalog SEPEWE
"Lotnictwo IIRP
nie było ani kierowane ani dowodzone"- gorzkie słowa generała L. Rayskiego
najlepiej oddają jego sytuację. Więcej tu było gry przypadków i ironii losu,
niż świadomej pracy wytyczonej przez mądrą doktrynę popartą wizją
przyszłego lotnictwa. W kontekście
aferalnej działalności gen. W. Zagórskiego (Frankopol, nadmierne zakupy samolotów),
postulaty w. Sikorskiego dotyczące rozbudowy lotnictwa nabierają niemal
szyderczego charakteru. Podobnie dziwi nas fascynacja gen. Rayskiego samolotami
Wilk z silnikiem Foka, która pozbawiła nas,nowoczesnego myśliwca we wrześniu
1939 r.
Opinie
Samolot PZL-44 Wicher jak soczewka zogniskował wszystkie
problemy trapiące lotnictwo wojskowe w drugiej dekadzie dwudziestolecia
międzywojennego. Podstawowe zarzuty dotyczące rozpoczęcia budowy samolotu
pasażerskiego w sytuacji pogłębiającego się zacofania lotnictwa wojskowego w
stosunku do potencjalnych przeciwników, były wysuwane przez większość autorów.
Programu Wicher bronią tacy badacze jak E. Malak i T. Pawłowski i W. Mazur.
Jednak problemu Wichra nie da się rozwiązać bez ukazania szerszego tła wydarzeń,
które doprowadziły do podjęcia decyzji o budowie Wichra zamiast samolotu
myśliwskiego Jastrząb. Przeświadczenie, że samoloty Puławskiego są ślepą
uliczką w lotnictwie myśliwskim było dla fachowców oczywiste już co najmniej od
1936 r., kiedy oblatano podstawowe
myśliwce II Wojny Światowej. Dostrzegano ten fakt również w Dowództwie
Lotnictwa, gen. Rayski zaproponował wyposażenie lotnictwa wojskowego w
uniwersalny, dwusilnikowy samolot PZL-38 Wilk, który miał zastąpić samoloty
myśliwskie i liniowe, jego uzupełnieniem miał być myśliwiec niskiego pułapu,
również wyposażony w silnik Foka. Perypetie związane z Wilkiem opisywaliśmy w
artykule >>>Bezzębny Wilk. Warto wspomnieć, że nieprzemyślana
koncepcja budowy dwusilnikowego samolotu wielozadaniowego bardzo boleśnie
zaważyła na karierze skądinąd uczciwego i dalekowzrocznego dowódcy lotnictwa.
To on podjął decyzję o zakupie licencji silnika Bristol. Wbrew temu, co pisze
E. Malak o braku silnika do nowoczesnego dolnopłatowego myśliwca, faktem jest,
że we wszystkich konstrukcjach, w których stosowano silnik Bristol, odnoszono wymierny sukces (PZL.7-11, PZL.23B,
Karaś, PZL.37 Łoś, PZL-46 Sum) Zastosowanie silnika >>>Mercury VIII przyniosłoby
pozytywny efekt, również w myśliwskim dolnopłacie, gdyby konstruktorzy pracowali
w spokoju i bez pośpiechu, wywołanego przez priorytet w postaci Wichra.
Wicher "od frontu". Źródło: katalog SEPEWE
Podstawowymi wadami Jastrzębia były: niedopracowana aerodynamicznie konstrukcja
całego samolotu, oraz przekroczony o 300-400 kg ciężar własny spowodowany
zastosowaniem ciężkiej kratownicy w konstrukcji przedniej części kadłuba. Konstrukcja
półskorupowa pozwoliłaby na zaoszczędzenie na wadze około 300 kg, ale istotnych
zmian wymagała aerodynamiczna koncepcja samolotu, co bezwzględnie poprawiłoby
osiągi Jastrzębia. Samolot wymagał przebudowy kabiny na kroplową, wymiany
skrzydeł, usunięcia zastrzałów pod statecznikiem poziomym ,wymiany podwozia na
lżejsze. Silnik Bristol Mercury VIII jak na połowę lat trzydziestych był
nowoczesny i niezawodny osiągał maksymalną moc na wysokości ponad 4000 m., co w
przypadku myśliwca było istotną zaletą, a nie wadą, sprawdził się w takich samolotach jak: Gloster
Gladiator, Bristol Blenheim, Fokker XXI,
Fokker G. Notabene, zespół W Jakimiuka nie ustrzegł się
nadmiernego ciężaru własnego w przypadku Wichra, który przekroczył zakładaną
masę o 1000 kg. W tym kontekście, warto zacytować opinię prof. Misztala, który
był przeciwnikiem budowy Wichra, twierdząc, że była ona dużym błędem i świadczy
o megalomanii decydentów. W sprawie licencji na samolot Lockheed
"Electra" Misztal stwierdził,
że "ani w konstrukcji, ani w metodach produkcji nie wniesie on nic nowego
w doświadczenia PZL". Te dwie sprzeczne wypowiedzi świadczą o
niekonsekwentnym podejściu do tematu. Warto przypomnieć, że prof. Misztal był
głównym konstruktorem Wilka, którego ciężar własny był przekroczony o ok. 440
kg, co na tak małym samolocie było nie lada pomyłką. Wbrew opiniom, licencja
Lockheeda wprowadziłaby PZL na zupełnie inny poziom. Wiązałoby się to z
wprowadzeniem rozwiązań, które w lotnictwie polskim w latach 1936/37 były
nieznane, albo dopiero raczkowało, mianowicie: składane podwozie, automatyczny pilot itp.
W tym momencie spójrzmy na problem od strony
konkurencji, czyli maleńkich prywatnych Doświadczalnych Warsztatów Lotniczych.
Nie da się ukryć, że pomiędzy zakładami DWL i PZL trwała cicha, ale zawzięta
rywalizacja. Pierwszym, udanym polskim samolotem dwusilnikowym była konstrukcja >>>RWD-11, w przeciwieństwie do wcześniejszych samolotów PZL-4 i PZL-27, których
produkcji nie podjęto. Skromne i niedofinansowane
DWL skutecznie rywalizowały w Challenge w 1932 i 1934 r. Ze strony PZL startowały
znakomicie skonstruowane dolnopłaty J. Dąbrowskiego PZL-19 i PZL-26, DWL
wystawiały górnopłaty RWD-6 i RWD-9 z silnikami gwiazdowymi. Do zwycięstwa
RWD-9 przyczyniły się silniki GR-760. Przyczyną porażki samolotów PZL były
nieudane amerykańskie silniki Menasco, które poprzez naciski rządowe
próbowano wmusić zakładom DWL. Dyr. W. Rumbowicz mawiał wtedy:" Teraz
okaże się, kto z nas lepszy. Inż. J. Wędrychowski odpowiadał na to: "My
chcemy, żeby wygrał samolot polski". Skutkiem tej rywalizacji były
animozje dotyczące upaństwowienia zakładów RWD. A. Onoszko pisze: "Szef Departamentu Lotnictwa,
gen. L. Rayski, nie zawsze prowadził
trafną politykę zamawiania prototypów. PZL za pieniądze rządowe produkowały za
dużo prototypów, które nie spełniały pokładanych nadziei.
Sylwetka boczna PZL-44 Wicher. Fot: http://crimso.msk.ru
Ważną instytucją w
całym procesie wdrażania samolotu Wicher były PLL LOT, dzięki inicjatywie
dyrektora W. Makowskiego, aspirującego do najlepszych przewoźników lotniczych w
Europie. Dyr. Makowski, jako podległy gen. Rayskiemu, nie występował przeciwko
decyzji o zleceniu PZL skonstruowania samolotu pasażerskiego. Nieco
enigmatycznie dodawał, że: "musi on mieć poziom dorównujący współczesnym
mu konstrukcjom, oraz to, że warunki handlowe i techniczne... stanowią
konieczność stosowania w polskiej komunikacji lotniczej różnorodność typów
samolotów, skutkiem czego nie można liczyć na zamówienie większej serii jednego
typu. Wiadomo, że Wicher przewyższał osiągami DC-2, ustępował jednak DC-3 i
Lockheedowi L-14H, wypowiedź W. Makowskiego nie jest zatem jednoznaczna. Dyrektor Lot-u był zwolennikiem samolotów
amerykańskich, czemu nie należy się dziwić. Ponieważ gen. Rayski, szef
Departamentu Aeronautyki, był wielkim zwolennikiem budowy polskiego samolotu
komunikacyjnego, opinie na temat Wichra rozkładają się w zależności od stosunku
do osoby Dowódcy Lotnictwa i jego mocodawców. Polemika z gen. Rayskim dotyczy czterech
podstawowych kwestii:
1. Zasadność
budowy samolotu pasażerskiego w sytuacji braku nowoczesnych maszyn bojowych.
2. Kosztów
budowy i eksploatacji
3. Nowoczesności Wichra w stosunku do
amerykańskiej konkurencji.
4. Osiągów i
właściwości lotnych.
Na początku
zacytujemy fragment z książki Rayskiego "Słowa prawdy o lotnictwie
polskim":
„Koło roku 1936/37
PZL miały już za sobą budowę doskonałego myśliwca P, poza tym samolotu linowego
i kończyły prototyp Łosia. Wobec tego warto było już pomyśleć o własnym
komunikacyjnym. Nie chodziło o żaden superwynalazek, chodziło o zaprojektowanie
samolotu, łączącego korzystne cechy znanych już typów. Mówiąc obrazowo należało się zastanowić czy potrzebny jest
nam samolot bardziej zbliżony do Douglasa- obszerny, wygodny, z mocnymi
silnikami, czy raczej zbliżony do Lockheada – mniejszym, skąpszy, słabszy.
Ponieważ ewentualne zamówienie lotnictwa cywilnego mogło być wykonane w
podległych mi fabrykach wojskowych, zażądałem od majora Makowskiego żeby
najszczegółowiej określił wymagania stawiane przez „Lot” przyszłemu polskiemu
samolotowi komunikacyjnemu. Szczegółowość sformułowanych żądań dochodziła aż do
określenia mocy silników, wielkości kabin itd. Urodził się z tego w PZL
prototyp nazwany Wicher konstrukcji inż. Jakimiuka. Pod koniec r. 1938 Wicher
przeszedł pomiary w instytucie badań technicznych, poczem oddany został
„Lotowi”, celem wykonania 200 godzin prób eksploatacyjnych. Samolot miał
szybkość ponad 300 km/godz., posiadał 16 wygodnych miejsc, cały był zrobiony z
metalu. Nie wykazał żadnych zasadniczych błędów. Wobec tego myślałem, że „Lot”
powinien zamówić serię dla powiększenia i odnowienia swego taboru. Chciałem
przy tym, żeby „Lot” zamówił serię od razu, przed zakończeniem 200 godzin prób,
próby te bowiem trwać musiały 3-4 miesiące. Gdyby zaś okazało się, że są
potrzebne jakieś poprawki, można je było zawsze wprowadzić w czasie fabrykacji.
Nawiasem dodam, że w zakupywanych nowych samolotach amerykańskich „Lot”
wprowadzał 25-50 poprawek, i to tak zasadniczych jak wycinanie szpar w
skrzydłach, zmiany w prowadzeniu linek sterowych itd”.
Gen. Rayski
prezentując swoje stanowisko używa argumentów, które trudno uznać za całkowicie
obiektywne. Nestor polskich historyków lotniczych, A. Glass, którego trudno
posądzać o stronniczość, prezentuje wyważoną opinię na temat Wichra: "Wicher
był pierwszym polskim nowoczesnym samolotem pasażerskim. Prócz nowoczesnej
konstrukcji, przy jego budowie zastosowano nowoczesna technologię (np.
zgrzewanie blach duralowych). Decyzja budowy samolotu nie była zbyt trafna: z
ekonomicznego punktu widzenia budowa była nieopłacalna a z punktu widzenia
obronności kraju była wręcz niekorzystna, gdyż zajęcie "Wichrem"
konstruktora i jego zespołu o półtora roku opóźniło przystąpienie do
projektowania i budowy samolotu myśliwskiego "Jastrząb".
Miarodajna
opinia A. Glassa konkuruje dość zawiłą próbą obrony działań
Departamentu Lotnictwa w wydaniu E. Malaka. Cytat: „Należy bowiem pamiętać, że
sprawa ewentualnego podjęcia projektu myśliwca zamiast PZL-44 „Wicher” w końcu
1935 roku, nawet w razie otrzymania potrzebnych funduszy- nie może być wcale
taka oczywista. Wiadomym jest bowiem, że nie było wówczas dla niego
odpowiedniego silnika. Dopiero w wiele miesięcy od zakończenia 1935 roku, a
więc wówczas kiedy prace nad PZL-44 „Wicher” były już mocno zaawansowane i nie
było możliwości ich zatrzymania, okazało się, że w skutek niezależnych i nie do
przewidzenia zdarzeń, byłoby korzystniej, gdyby grupa inż. Wsiewołoda Jana
Jakimiuka nie zajmowała się opracowaniem samolotu komunikacyjnego. Brak
wszakże, jak się wydaje, do dalszego podtrzymywania swoistej czarnej legendy
samolotu komunikacyjnego PZL-44 „Wicher”,
rzekomego powodu niepodjęcia w połowie lat 30-tych prac nad nowoczesnymi
myśliwcami.”
Konstrukcja kadłuba PZL-44 Wicher. Źródło: Katalog SEPEWE
Podstawowym
argumentem, którym posługuje się Malak jest brak dowodów na to, że prace nad
Wichrem opóźniły budowę Jastrzębia. E.
Malak używał najrozmaitszych argumentów, aby bronić decyzji Rayskiego
dotyczącej budowy PZL-38 Wilk z silnikiem PZL-Foka. Tak ryzykowny krok wymagał
równoległego projektowania konstrukcji rezerwowej w postaci jednosilnikowego, dolnopłata napędzanego
licencyjnym silnikiem Bristol Mercury
VIII oferowanym przez producenta od 1935 r. Tymczasem, zamiast koncepcji
rezerwowego myśliwca, rozpoczęto planowanie myśliwca niskiego pułapu (czyli
prostego, napędzanego również silnikiem Foka samolotu, stanowiącego
uzupełnienie Wilka, któremu przeznaczono rolę myśliwca pościgowego, walczącego
na wysokim pułapie). O fiasku Wilka było wiadomo przynajmniej od 1936 r. Ze
względów prestiżowych przedłużano jednak zakończenie projektu, dążąc za wszelką
cenę do oblatania prototypu z silnikami Foka. Przy okazji Salonu Paryskiego
rozwinięto akcje propagandową, polegającą na prezentacji Wilka jako samolotu o
niezwykłych osiągach,(wystawiono z niesprawnymi silnikami i drewnianą atrapą zamiast działka), wmówiono polskim czytelnikom, że Wilk został uznany
przez prasę za najpiękniejszy samolot salonu. W rzeczywistości angielski Flight,
do dziś jedno z najbardziej opiniotwórczych czasopism branżowych, przechodzi
obok Wilka bez większych zachwytów, w zamian mocno komplementując Suma. Więcej o tym można przeczytać >>>TUTAJ.
Na koniec tego rozdziału warto jeszcze przytoczyć opinie konstruktorów PZL mających styczność z projektem „Wicher”. Inżynier Tadeusz Tarczyński napisał: „Zamiast bawić się w konstrukcję „Wichra”, który nie miał przyszłości i był tylko projektem prestiżowym powinno się skierować wysiłek grupy konstrukcyjnej inż. Jakimiuka na samoloty myśliwskie”. Innego zdania inż. Tadeusz Sołtyk: „Po co kupować, jak można zrobić. Wtedy samoloty nie były jeszcze takie skomplikowane”.
Na koniec tego rozdziału warto jeszcze przytoczyć opinie konstruktorów PZL mających styczność z projektem „Wicher”. Inżynier Tadeusz Tarczyński napisał: „Zamiast bawić się w konstrukcję „Wichra”, który nie miał przyszłości i był tylko projektem prestiżowym powinno się skierować wysiłek grupy konstrukcyjnej inż. Jakimiuka na samoloty myśliwskie”. Innego zdania inż. Tadeusz Sołtyk: „Po co kupować, jak można zrobić. Wtedy samoloty nie były jeszcze takie skomplikowane”.
Konflikty generała Rayskiego
Polski
kompleks, polegający na szukaniu winnego porażek i nieszczęść narodowych, w
czystym stanie skrystalizował się w sprawie rzekomej odpowiedzialności gen. L.
Rayskiego za wrześniową klęskę
lotnictwa. Właściwie w całej swej karierze Rayski popełnił jeden zasadniczy
błąd, niestety brzemienny w skutkach, a było nim oparcie rozwoju lotnictwa
myśliwskiego na jednym prototypie PZL-38 Wilk. Gdyby wybrano rozwiązanie
prostsze w postaci choćby klasycznego myśliwca o konstrukcji zbliżonej do
Fokkera XXI, który mógł być produkowany w Lublinie i Białej Podlaskiej,
pozostałe zarzuty można było pominąć. Wielokrotnie próbowaliśmy udowodnić, że
problemy Polskiego Lotnictwa Wojskowego miały charakter systemowy. Być może
natrętne powroty do ciemnych stron historii naszego lotnictwa wydawać się mogą
rodzajem obsesji, ale konflikt, dotyczący oceny działań szefa Departamentu
Lotnictwa, związany jest również z budową PZL-44-Wicher. Ponieważ, gen. Rayski
i jego zastępca, płk. Abczyński byli zwolennikami budowy PZL-44, opinie na
temat tego projektu rozkładają się w zależności od stosunku do Dowódcy
Lotnictwa i jego mocodawców. W książce "Słowa prawdy o lotnictwie polskim
1919-1939" gen. Rayski w następujący sposób prezentuje swe stanowisko:
„Polski
przemysł lotniczy miał wielu wrogów w Polsce. Jednym z nich był polski
państwowy „Lot”. Szukano w polskim przemyśle tylko błędów nie uwzględniano
trudności z jakimi walczył. Błędy były, naturalnie. „Lot” powinien był je
wytknąć, sformułować własne żądania, dążyć do poprawy i rozwoju przemysłu.
Wolał machnąć ręką i kupować za granicą. Robił zarzuty po to po prostu, żeby
nie kupować”.
LOT-owski Lockheed 14-H (SP-LMK) przed odlotem z Los Angeles do Warszawy. Drugi z lewej dyrektor PLL LOT - W. Makowski
Rayski w
"Słowach prawdy..." bardzo negatywnie wypowiada się o osobie W.
Makowskiego, dyr. PLL "LOT", oraz o firmie RWD. Argumenty, których używa,
są często słuszne, ale z tych animozji wyziera również drugie dno. Odnosi się
wrażenie, że Dowódca Lotnictwa próbuje ręcznie sterować firmami, które mają juz
ugruntowana pozycję i są świadome własnej wartości. Zarzuty dotyczące katastrof
RWD-14 Czapla są słuszne, ale można by zapytać dlaczego L. Rayski pomija
katastrofy Łosia których było 8 i zginęło w nich ponad 20 osób.Pilot doświadczalny DWL W. Onoszko
broni Czapli, stwierdzając że nurkowanie na pełnym gazie powodowało
przekroczenie dopuszczalnej prędkości dla tej konstrukcji, która wynosiła 320
km/h, a w żadnej mierze nie umożliwiało ucieczki przed Messerschmittem 109 E, o
co chodziło wojskowym ekspertom, którzy w nurkowaniu widzieli możliwość
ucieczki przed myśliwcami przeciwnika, osiągającymi w nurkowaniu prędkości dwukrotnie
wyższe. Mentalności wojskowego nie da
się pogodzić z poglądami ludzi biznesu i o tym gen. Rayski, będący uczciwym i
dobrze wychowanym człowiekiem, często zapominał. Etatyzacja całego przemysłu
lotniczego nie była optymalnym rozwiązaniem, ponieważ prowadziła do zjawisk,
które dobrze poznaliśmy w gospodarce socjalistycznej. Konflikty które tak
męczyły gen. Rayskiego miały związek z produkcją samolotu PZL-44-Wicher i
nieudanymi rozmowami z LOT-em, nie był
nikomu potrzebne, ponieważ firma rozwijała się znakomicie, prowadzona pewną
ręką przez dalekowzrocznego dyrektora, podobnie jak firma DWL, która w
niezwykle skromnych warunkach realizowała produkcję, w której błyskawicznie
adaptowano wszystkie światowe nowinki lotnicze, dotyczące szczególnie mechanizacji
płata i znakomicie radziła sobie z problemami, których nie potrafiły rozwiązać
znacznie większe Państwowe Zakłady Lotnicze.
Finanse
W II
Rzeczypospolitej gospodarowanie dewizami było ograniczone i kontrolowane prze
państwo. Minister Eugeniusz Kwiatkowski w 1936 roku - przygotowując się do
dewaluacji złotego - zawiesił transfer pożyczek zagranicznych i stworzył
Komisję Dewizową nadzorująca obrót walutami. Każdy zakup za dewizy musiał być
przez nią zaakceptowany. Tymczasem zakupy za złotówki były wolne od tego
rodzaju ograniczeń. Sytuacja, w której państwowa instytucja (PLL
"Lot")kupowała samoloty za pieniądze Wojska Polskiego w państwowym
przedsiębiorstwie (PZL Okęcie), stanowiła raczej problem sprawozdawczy niż
finansowy. Problem zresztą stał się iluzoryczny, gdy w lutym 1939 r. Eugeniusz
Kwiatkowski faktycznie przeprowadził dewaluację złotówki, wprowadzając w obieg
niemal miliard złotych i przygotowując się do
dodrukowania kolejnych 2-3 miliardów. W tej sytuacji Wicher był tańszy
od każdego samolotu pasażerskiego z zagranicy.
Kabina pasażerska w samolocie PZL-44 Wicher. Źródło: katalog SEPEWE
Według Tymoteusza Pawłowskiego -PZL-44 Wicher nie był
o wiele droższy od porównywalnych samolotów zachodnich. Koszt produkcji Wichra
był rzeczywiście dość spory, gdyż obciążała go budowa prototypu, który
kosztował (w zależności od metod obliczeniowych) od 2. 100 000 do 2.400 000
złotych. Koszt czterech samolotów Wicher wynosiłby 3.100 000 zł, z
uwzględnieniem kosztów prototypu, lub 2.220 000 zł. bez kosztów prototypu.
Natomiast koszt czterech samolotów Lockheed L-14H to 2.200 000 zł. bez kosztów prototypu. Problem z zakupem
samolotów za granicą wiązał się jednak z zakupem dewiz. Cztery Lockheedy L-14H
kosztowałyby około 400 000 dolarów, natomiast cztery Wichry- około 300 000
dolarów. Cena pojedynczego Wichra, gdyby wyposażyć te samoloty w silniki
Bristol Pegasus zamiast silników Wright Cyclone, wynosiłaby nieco ponad 200
tys. dolarów. Rzeczywiste koszty związane z budową prototypu i czterech
samolotów liniowych zostały przedstawione przez dyrektora PL LOT Wacława
Makowskiego. Opracowanie prototypu samolotu "Wicher" oraz zamówienie
czterech samolotów liniowych wyniesie łącznie:
koszt
prototypu-2.600 000 zł
4 samoloty
liniowe, każdy w cenie 710 000 zł-2 840 000
wyekwipowanie
(4x90 000 zł)-360 000 zł
Razem: 5 800
000 zł.
Z tego została
lub zostanie wydatkowana:
za granicą
suma 1 800 000 zł
w kraju suma
4 000 000 zł
W rezultacie
za te cenę lotnictwo komunikacyjne będzie posiadało jeden prototyp, który tylko
częściowo będzie mógł być wykorzystany oraz 4 samoloty liniowe. Koszt takiego
zakupu za granicą wyniósłby:
-4 samoloty
wyekwipowane ( każdy w cenie 560-600 000 zł)-2 400 000 zł
Z tego
wydane: za granicą- 2 200 000 zł
w kraju
(transport asekuracja)-150-200 000 zł
Razem: 2 400
000 zł
Niezależnie
od tego, opierając się na pierwszych danych z prób z samolotem "Wicher", koszt eksploatacji tych
samolotów będzie wyższy o około 10% w porównaniu z samolotami Douglas DC-2 i o około 30-40% w porównaniu z
L-14H Super Electra. Ceny samolotu zmieniono na skutek wystąpienia Ministra Komunikacji do Ministra Spraw
Wojskowych z propozycją jej obniżenia
"...sprawa zakupu serii czterech samolotów znajdzie całkowite rozwiązanie,
o ile Minister Spraw Wojskowych wyrazi zgodę, na wniosek Dowództwa Lotnictwa,
obniżenia ceny płatowców " Wicher" przez PZL o wysokość kosztów
generalnych, analogicznie do zamówień zagranicznych, tj: cena płatowca z
wyposażeniem-372 685 zł, 2 silniki Wright Cyclone-120 000 zł, wyposażenie
samolotu dostarczone przez PLL "LOT"-62 000 zł, ogółem 555 000 zł. W
tym przypadku jednak mamy zaszczyt prosić Pana Generała o wydanie polecenia
niezwłocznego przystąpienia przez PZL do budowy tych samolotów bez formalnego
zamówienia, w celu zachowania przewidywanych terminów dostawy oraz dostosowanie
terminów płatności do możliwości finansowych PLL"LOT"...
Należący do PLL LOT DC-2 SP-ASK w Palestynie.
W 1935 roku pojawiła się oferta kupna licencji
L-10 za 25 000 dolarów, ale Dowództwo Lotnictwa uznało, że lepiej kupić kilka
sztuk i opracować własny samolot. W 1937 r istniała możliwość zakupienia L-14
ze sprzętem pozwalającym zamienić go w bombowiec. Kosztować miał on- loco
Burbank, Ca 102 900 dolarów. Była to cena " z wyposażeniem
specjalnym", bez niego cena wynosiła 91 100 dolarów, a cena
"czystego"bombowca-99 500 dolarów. W tym czasie Czechosłowacja
płaciła Sowietom 118 460 dolarów za każdy z 61 bombowców SB- bez silników,
uzbrojenia i wyposażenia. Bombowiec Lockheeda miałby
czteroosobową załogę zasięg 3 tysięcy km., udźwig 3300 funtów bomb i dwa
stanowiska km. Mógłby też być wyposażony w silniki Bristol.
Próby
w locie
Prób
przeprowadzane przez PLL"LOT" wykazują, że samolot PZL-44 Wicher przy dużych
obciążeniach ma bardzo długi start. Np. lotniska w Rumii i we Lwowie podczas
ciszy lub przy słabym wietrze są dla startu za małe już przy ciężarze
całkowitym 9000 kg. Przy dopuszczalnym
ciężarze 9500 kg starty ulegają pogorszeniu. Silne wibracje,
prawdopodobnie spowodowane niedostateczną amortyzacją silników, przykre i męczące
dla pasażerów i załogi, zmniejszają wytrzymałość samolotu. Stwierdzono
wyrabianie się nitów na pokryciu oraz rozluźnienie złącz przewodów. Dnia 14
kwietnia 1939 r. podczas próbnego przelotu, przepalenie kolektora spalin
spowodowało wypalenie się okapotowania silnika i tylko szczęśliwy zbieg
okoliczności nie spowodował pożaru w powietrzu. W wyniku tego wypadku znów
nastąpi przerwa w próbach. W tych warunkach sprawa zamówienia w kraju samolotów
została odłożona do czasu uzyskania istotnych merytorycznych podstaw do
udzielenia takiego zamówienia...
Wicher w trzech rzutach. Źródło: katalog SEPEWE
Zakończenie
Zastanówmy
się, jakie byłyby losy "Wichra", gdyby nie wybuchła II Wojna
Światowa. Dopracowanie samolotu zajęłoby około 2 lat, przyjmujemy, że w 1940-41
r "Wicher" byłby sprawnym samolotem. W tym czasie konkurencja poszła
już znacznie dalej, do produkcji seryjnej zaczęły by wchodzić czterosilnikowe
samoloty transatlantyckie i samoloty średniego zasięgu o osiągach
eksploatacyjnych deklasujących polski samolot, jego służba w LOT byłaby zapewne
bardzo ograniczona. "Wicher" mógłby być wykorzystywany przez wojsko
jako samolot transportowy, jednak jego udźwig w stosunku do np. DC-3 był o ponad
tonę niższy. Należy więc przypuszczać, że tak czy inaczej seryjna produkcja
"Wichra" nie zostałaby podjęta.
Piękna nazwa
ostatniego samolotu skonstruowanego przez PZL nieuchronnie kojarzy się z
wichrem historii, który na strzępy rozniósł II Rzeczpospolitą, na zawsze
grzebiąc odrodzone państwo, jego
bezsporne – sukcesy i często przemilczane porażki. Lotnictwo odrodzonej RP było
jej dumą i niespełnioną nadzieją. Sukcesy lotnictwa sportowego przekonały
społeczeństwo, że byliśmy lotniczą potęgą, że tak nie było uświadomiła nam
gorycz wrześniowej klęski. Wilk, Jastrząb, Wicher były porażkami PZL o tyle
bolesnymi, że zarówno dyrekcja zakładów jak i konstruktorzy byli przekonani, że
dzięki wcześniejszym konstrukcjom znaleźli się w światowej czołówce. Naszym
zdaniem przy każdym z omawianych samolotów popełniono istotne błędy koncepcyjne
i projektowe. We wszystkich trzech przypadkach nieprawidłowo sformułowano
ogólną koncepcję samolotu, albo nadmiernie ją rozbudowując, jak było w
przypadku Wilka i Jastrzębia, bądź zaniżając wymogi, co przydarzyło się
Wichrowi. W obronie konstruktorów warto wspomnieć, że działali oni pod silną
presją wojska, które nie potrafiło jasno sformułować swoich potrzeb.
Źródło: katalog SEPEWE
Chorzewski K., Z dawnych lotów, Warszawa 1975
Glass A., Polskie Konstrukcje Lotnicze, T. I-III, Wydawnictwo Stratus, 2008
Litwiński J., Samolot komunikacyjny PZL-44 Wicher, Lotnictwo nr 10/2011
Malak E., Administrowanie w lotnictwie polskim 1926-1939 mieniem państwowym w warunkach postępu technicznego, Toruń 2004
Malak E. ,Prototypy samolotów bojowych i zakłady lotnicze. Polska 1930-1939
Malak E., Na drodze do samolotu komunikacyjnego PZL-44 Wicher, Lotnictwo nr 9/2011
Morgała A., Samoloty wojskowe w Polsce 1924-1939, Warszawa 2003
Mazur W., Od „Kredytu 400 milionów” do Rambouillet. Francja a zaopatrzenie materiałowe lotnictwa wojskowego II RP (1926-1936)
Onoszko A., Mimo wszystko latać, Warszawa 1993
Pawłowski T., Lotnictwo lat 30. XX wieku w Polsce i na świecie, Warszawa 2011
Rayski L., Słowa prawdy o lotnictwie polskim 1919-1939, Londyn 1948
Sołtyk T., Błędy i doświadczenia w konstrukcji samolotów
Sołtyk T., Polska myśl lotnicza w lotnicza
Katalog SEPEWE
Komentarze
Prześlij komentarz