Silnik PZL FOKA - perpetum mobile lotnictwa II RP. Część 2.
Wszystkie problemy Foki wynikały z triady: układ V8, ciężar, moc. Zbyt lekki silnik generował dużą moc. Nadmiar ciepła niszczył głowicę, a niezrównoważone siły w układzie korbowym powodowały pękanie karterów ponieważ przy założonych obrotach wytrzymałość bloku była niewystarczająca. Silnik rzędowy chłodzony powietrzem ma swoją specyfikę, teoretycznie jest to najlepsza jednostka tłokowa dla lotnictwa. Jednak nigdy nie pojawił się silnik chłodzony powietrzem o mocy ok. 1000 KM pozwalającej na operacyjne użycie w warunkach wojennych. Już w latach trzydziestych zdawano sobie z tego sprawę. Silnik Foka miał konwencjonalną konstrukcję. Osiągnięcie trwałej mocy 320 KM z 8 l pojemności w innych warunkach byłoby zwycięstwem, ale czy w tym wypadku można pozwolić na relatywizm.
Fot: Odkrywca.pl
Wyrównoważenie silników
Siły występujące podczas pracy
silnika tłokowego najogólniej można podzielić na siły wewnętrzne i siły
zewnętrzne. Do sił wewnętrznych zaliczamy wszystkie te siły, które samoczynnie
wyrównoważają się w silniku i nie przekazują obciążenia na podpory silnika, np.
siły od ciśnienia gazów, siły tarcia itp. Do sił zewnętrznych zaliczamy te
siły, które dążą do zmiany położenia silnika i przekazują obciążenia na podpory
silnika. Do sił zewnętrznych zaliczamy siły bezwładności, ciężar silnika, śmigła, siłę ciągu śmigła, siłę nośną wirnika w śmigłowcach itp. Siły
zewnętrzne stałe co do wielkości kierunku działania są równoważone siłami
reakcji w podporach. Wysoce szkodliwe i niepożądane są siły zmienne podczas
pracy silnika, powodujące dynamiczne niewyrównoważenie silnika oraz drgania
silnika, które przenoszą się na konstrukcję płatowca. Tymi siłami są siły
bezwładności; szczególnie kłopotliwe są siły bezwładności pochodzące od masy
będących w ruchu posuwisto-zwrotnym (skupionych w punkcie B). Siły bezwładności
pochodzące od sił odśrodkowych dają się łatwo wyrównoważyć za pomocą
przeciwciężarów.
Silnik PZL Foka: 1-wał śmigła, 2-reduktor 3-iskrowniki, 4-sprężarka, 5-gaźnik, 6- czopy mocowania, 7-pompy olejowe.
Silnik PZL Foka: 1-wał śmigła, 2-reduktor 3-iskrowniki, 4-sprężarka, 5-gaźnik, 6- czopy mocowania, 7-pompy olejowe.
Siły bezwładności równają się:
- pierwsza harmoniczna sił
bezwładności od mas w ruchu posuwisto-zwrotnym
B´B = mBRw²cosα
- druga harmoniczna sił
bezwładności od mas w ruchu posuwisto-zwrotnym
B´´B = mBRw²cos2α
- siły odśrodkowe
B0 = mRw²
Wyrównanie tych sił w silniku
można osiągnąć poprzez:
- dobór odpowiedniej liczby
cylindrów i ich usytuowanie, tak aby siły bezwładności same się wyrównoważony
wewnątrz silnika,
- zastosowanie przeciwciężarów na
wale korbowym,
zastosowanie wirujących
przeciwciężarów związanych z wałem korbowym za pośrednictwem przekładni.
Rysunek przedstawia działanie sił bezwładności w silniku czterocylindrowym.
Rysunek przedstawia działanie sił bezwładności w silniku czterocylindrowym.
Siły bezwładności I rzędu od mas
w ruchu posuwisto-zwrotnym sumują się i pozostają zrównoważone. Siły
bezwładności II rzędu sumują się i pozostają niezrównoważone, można je wyważyć
metodą Taylora-Lanchastera.
W silnikach czterocylindrowych z
sumy momentów można wywnioskować o tym , że główne węzły mocowania silnika
powinny leżeć w płaszczyźnie między trzecim a czwartym wykorbieniem, w celu
odciążenia podpór wału stosuje się przeciwciężary na wykorbieniach między
drugimi trzecim cylindrem, oraz przy czopie przednim i tylnym.
Schemat działania sił bezwładności od mas w
ruchu posuwisto-zwrotnym w silniku widlastym ośmiocylindrowym przedstawia rysunek. Układ
V-8 można potraktować jako połączenie dwóch silników czterocylindrowych.
Wyrównoważenie sił bezwładności i sił odśrodkowych w silniku czterocylindrowym
jest trudne, co przekłada się również się na silnik ośmiocylidrowy.
Siły bezwładności I rzędu od mas
w ruchu posuwisto-zwrotnym równoważą się. Suma sił bezwładności II rzędu I
szeregu i II szeregu pozostają niezrównoważone. Niewyrównoważone siły
bezwładności I harmonicznej dają wypadkową siłę poziomą B I+II, która może być
wyrównoważona za pomocą mechanizmu Lanchestera, który w Foce raczej nie był
stosowany ze względu na masę (stosowano go w ciągniku Ursus c-385). W związku z
tym działaniu tej siły należy przypisać powstawanie naprężeń i drgań rezonansowych, które
prowadziły do pękania karterów.
Drugim z powodów dla, których
ośmiocylindrowy układ widlasty zawiódł
były problemy z chłodzeniem. Pisaliśmy o tym, że z relacji prof. Oderfelda
wynikało, że zamontowanie owiewek nie przyniosło rezultatu, silnik wymagał
powiększenia powierzchni chłodzenia, ale zakłady nie mogły sobie poradzić z
odpowiednim żebrowaniem. Rozwiązaniem obydwu problemów był silnik dwunastocylindrowy
o mniejszej mocy, kompletnie wyrównoważony ponieważ układzie V12 siły
bezwładności i odśrodkowe są zrównoważone.
Dwunastocylindrowy silnik
rozstawie cylindrów 90 stopni, o mocy 450-500 KM przy obrotach ok. 3000 i
pojemności 12 l, byłby zadaniem z którym ekipa Nowkuńskiego raczej by sobie
poradziła, tylko po co? Silnik o parametrach Waltera Sagitta byłby dla Wilka za
ciężki wracamy więc do punktu wyjścia, po to aby stwierdzić, że lepszym
rozwiązaniem byłby zmodernizowany Mors bądź rozwinięty GR-760. Jak widać, co
krok natykamy się na problemy wynikające z braku realizmu i przeceniania
możliwości realizacji projektu, który w swej istocie był całkowici zbędny.
Na forum >>>dws spotkaliśmy
się z opinią dotyczącą Foki, że: ”samo zmniejszenie skoku i proporcjonalne do
niego zwiększenie obrotów zwiększa
wysilenie za darmo pod względem obciążeń mechanicznych. Oczywiście większe obroty
utrudniają pracę rozrządu, a szerokie tłoki utrudniają wymianę ładunku, ale w
Foce przezwyciężono te problemy”. Niestety żadnego z tych problemów w Foce nie przezwyciężono. O wyrównoważeniu
silnika V8 pisaliśmy powyżej. Zwiększanie obrotów za darmo to bzdura,
niewyrównoważone siły bezwładności I harmonicznej dają wypadkową poziomą, która
niszczyła bloki silników jest wprost proporcjonalna do prędkości kątowej
wykorbienia wału i cosinusa kąta alfa, który rośnie wskutek zmniejszenia skoku.
Owszem siła pochodzi od ruchu tłoka, ale zamiana ruchu posuwistego na obrotowy
jest zadaniem mechanizmu korbowego na, który oddziałuje cały zespół sił i
należy to łączyć w całość z obrotami, które powodują oprócz tego wzrost mocy
oporów mechanicznych, a opory tarcia zmieniają się proporcjonalnie do kwadratu
prędkości obrotowej. W oparciu o średnie
ciśnienie użyteczne i prędkość tłoka silnika Mercury VIII nie można wnioskować,
że podobne parametry osiągnęła Foka.
To klasyczne pomieszanie porządków, owszem ciśnienie użyteczne i prędkość tłoka są ważnymi parametrami obciążenia silnika, ale równie dobrze można to mierzyć za pomocą stopnia sprężania od, którego zależy sprawność obiegu Otto, który to obieg jest obiegiem idealnym. Przy okazji dowolne porównanie Foki z Merlinem, Bristolem i Sabrem powoduje całkowity zamęt. Wojskowy silnik spalinowy jest urządzeniem technicznym w którym wyśrubowane parametry techniczne walczą o lepsze z wieloma innymi kryteriami jak niezawodność, łatwość produkcji seryjnej, ekonomika i niestety często przegrywają. Prototypu Foki nie doprowadzono do etapu podstawowej sprawności technicznej nie wspominając o roli podstawowego silnika lotniczego do, której Fokę przygotowywano.
To klasyczne pomieszanie porządków, owszem ciśnienie użyteczne i prędkość tłoka są ważnymi parametrami obciążenia silnika, ale równie dobrze można to mierzyć za pomocą stopnia sprężania od, którego zależy sprawność obiegu Otto, który to obieg jest obiegiem idealnym. Przy okazji dowolne porównanie Foki z Merlinem, Bristolem i Sabrem powoduje całkowity zamęt. Wojskowy silnik spalinowy jest urządzeniem technicznym w którym wyśrubowane parametry techniczne walczą o lepsze z wieloma innymi kryteriami jak niezawodność, łatwość produkcji seryjnej, ekonomika i niestety często przegrywają. Prototypu Foki nie doprowadzono do etapu podstawowej sprawności technicznej nie wspominając o roli podstawowego silnika lotniczego do, której Fokę przygotowywano.
Doładowanie
Sprężarka zastosowana w Foce pochodziła
z silnika gwiazdowego Bristol Mercury o czym wspomina E. Malak, z jedynego
rysunku wynika, że w proporcji do średnicy cylindra wynoszącej 108 mm, średnica
wirnika sprężarki wynosi 252-254 mm, co potwierdzałoby nasze przypuszczenia.
Przełożenie napędu wynosiło 10:1, maksymalne sprężarki obroty wynosiły więc około
28000/min, ciśnienie ładowania 105-140 g/cm². W Foce zapewne zastosowano by
inne przełożenie prawdopodobnie 8:1.
Czas procesu napełniania silnika
jest bardzo krótki i wynosi 0,015-0,020 s, a prędkość przepływu mieszanki 50-70
m/s. Tak duża prędkość przepływu wywołuje wystąpienie znaczących oporów
hydraulicznych, powodujących znaczny spadek ciśnienia w cylindrze na koniec
ssania. Im większe są straty ciśnienia, tym gorsze jest napełnienie cylindra
świeżą mieszanką. Straty ciśnienia można wyznaczyć ze wzoru Bernolliego.
Spadek ciśnienia napełniania jest
proporcjonalny do oporów przepływu i kwadratu prędkości obrotowej. Wielkość
współczynnika µ zależy od oporów filtra powietrza, długości i gładkości
przewodów liczby zagięć przewodów i promieni krzywizn tych zagięć oraz oporów
przepływów przez gaźnik i zawory. Dla silników z zapłonem iskrowym µ=5,5-7. W
celu zmniejszenia oporów należy stosować przewody o dużych średnicach i
gładkich powierzchniach, a wygięcia wykonywać o dużych promieniach (przykładem
mogą być kolektory w silnikach samochodów).
Czy to możliwe, że konstruktor
Foki tego nie wiedział? Było coś na rzeczy, bo podobno na początku stosując
kolektory od forda, osiągnięto moc 180 KM, później zastosowano prostą rurę z
odgałęzieniami i moc wzrosła, ale nie do 450 KM tylko dużo niżej. Zapewne w
konstrukcji przewodów dolotowych kryje się duża część problemów Foki. Warto też
zwrócić uwagę na rolę prędkości obrotowej silnika, zwiększenie
prędkości obrotowej powoduje wzrost oporów hydraulicznych i spadek ciśnienia
końca ssania, co pociąga za sobą spadek mocy silnika na skutek zmniejszenia się
wielkości ładunku świeżej mieszanki. Obroty rzędu 4200/min były niespotykane w
silnikach lotniczych, Siłą rzeczy musiały sprawiać konstruktorom mnóstwo
problemów, o wytrzymałościowych już mówiliśmy. Wiele wskazuje na to, że
przegrzewanie się silnika było spowodowane problemami z napełnianiem cylindrów i zbyt ubogą mieszanką, co
potocznie rzadko jest łączone z wysokimi obrotami.
Tajemniczy PZL- F
Silnik PZL – F otoczony tajemnicą
państwową w czasie budowy i pozostał takim do dziś. Najwięcej informacji
dotyczących Foki można znaleźć w publikacjach dwóch znanych autorów - A. Glassa
i E. Malaka. Oczywiście najwięcej informacji przekazał autorom prof. Jan
Oderfeld. Oprócz tego Jerzy Bełkowski, Włodzimierz Stszeszewski. Andrzej Glass
pisał na temat Foki w pierwszym wydaniu P.K.L w połowie lat siedemdziesiątych,
następnie zaś w czasopiśmie ,,Lotnictwa i kosmonautyka” z 1980 r. oraz w
Monografii samolotu Wilk z 1995 r. Edward Malak w swoich książkach
„Prototypy... i Administrowanie …” wielokrotnie w różnych kontekstach porusza
problem Foki. W tonie zbliżonym do publikacji mistrza wypowiadają się na temat
Foki K. Klobuch i T. Pawłowski.
Podsumujmy więc, co wiemy o silniku PZL Foka Silnik ośmiocylindrowy,
chłodzony powietrzem, rzędowy o układzie V o mocy nominalnej 420 KM przy 3800
obrotów na minutę na wysokości 4000 m, mocy startowej 450 KM, o masie 220 kg,
ze sprężarką i reduktorem. Osłony silników wykonane z blachy aluminiowej,
śmigła trójpłatowe, metalowe Ratier o średnicy 2,0m. W środkowej części płata
zbiorniki na 500 l paliwa. Przelotowe zużycie paliwa 110 l/h. Dwa zbiorniki
oleju po 20 l. (A. Glass PKL-2008). A. Glass pisze, że silniki były dopuszczone
tylko do 10 godzin prób na ziemi i w locie, jednocześnie w tomie II PKL na str.
23 w tabeli podaje, że moc trwała wynosiła 320 KM przy 3800 obr./min. Jak
potraktować wiec te parametry?
W kontekście problemów technicznych, jakie przysporzył silnik w czasie
jego budowy, można uznać, iż 320 KM przy 3800 obr./min to maksimum możliwości
Foki. Moc 420 KM należało by więc zweryfikować na 320 KM, co przy tej
pojemności skokowej i wadze można uznać za wartość porównywalna do najlepszych
silników niemieckich. A może traktować tenże parametr jako moc dopuszczalną w
czasie prób w locie, o których to Glass pisze nieco enigmatycznie, że w próbach
samolot nie przekroczył 410 km/h. W związku z tym, jaką prędkość mógł osiągnąć
Wilk z silnikami, które dawały moc 320 KM. Prędkość max Wilka została zweryfikowana
z zakładanym 500 km/h do 465 km/h, z prostych obliczeń wynika, że Wilk w tym
układzie nie mógł osiągnąć prędkości wyższej niż 400 km/h.
Nie zamierzamy stosować taryfy
ulgowej wobec polityki historycznej uprawianej wbrew faktom. Samolot P-38 Wilk
z silnikiem Foka nigdy nie osiągnął zakładanych parametrów, nie został
wprowadzony do produkcji seryjnej i niezależnie od ilości tuszu drukarskiego,
jaki wylano na rozważania alternatywne typu”
Foka się udaje i”…. nie da się
tego zmienić.
Z artykułu zamieszczonego w czasopiśmie Technika Lotnicza i Astronatyczna
z roku 1980. nr 2 zatytułowanym „Silnik inż. Nowkuńskiego PZL Foka A”, autor
podaje, że większość informacji technicznych na temat Foki pochodzi z
powojennych relacji inżynierów PZL, artykuł lotniczy ich zdaniem ,,Opracowana
na podstawie relacji mgr. inż. W. Skrzeszewskiego ( z lat 1968-1969) i prof. dr
inż. J. Oderfelda”.
Dostępne dokumenty archiwalne w niewielkim stopniu dotyczą kwestii
technicznych, o czym wspomina W. Mazur sugerując, że relacje inżynierów PZL
pracujących przy Foce należy poddać krytycznej analizie, podobnie jak inne
materiały źródłowe, w których bardzo często mamy do czynienia z ,,urzędowym
optymizmem” generowanym zarówno przez Dyrekcję PZL, jak i przez Dowództwo
Lotnicze.
Motyw niedostatecznej kontroli przewijał się przez całą historię
przemysłu lotniczego II RP. Etatyzacja przemysłu lotniczego sprawiła, iż
zasilany państwowymi pieniędzmi niewydajny układ funkcjonował zgodnie z prawem
Parkinsona, a takie projekty, jak Foka czy też Wilk można było przeciągać w
nieskończoność, Produkcja była bardzo droga z racji niewielkiej wydajności, a
przywileje pracowników, szczególnie dyrekcji wygórowane. Oczywiście pojawia się
w związku z tym pytanie – czy warto było inwestować we własny przemysł
lotniczy? Odpowiedź powinna być twierdząca, ponieważ mówimy o wartościach
samych w sobie, a wyeliminowanie błędów było stosunkowo proste.
Po co nam PZL.38 Wilk?
Proces mitologizacji Wilka z silnikami
Foka posunął się bardzo daleko. Jednak z nielicznych relacji konstruktorów i oblatywaczy
wyłania się smutna prawda. Piękny samolot o wystudiowanych kształtach sprawił
bolesną niespodziankę. Porażkę Wilka łączy się zwykle z nieudanym programem
budowy silnika PZL Foka, a w dalszej kolejności z przekroczeniem masy płatowca, jednak przyczyny
były znacznie głębsze i tkwiły przede wszystkim w sferze nadbudowy. Wilk nie
był tym samolotem na jaki oczekiwało lotnictwo myśliwskie, a i jego
wielozadaniowość była wielce problematyczna. Czy można obwiniać gen. L.
Rayskiego za to, że chciał uczestniczyć w burzliwym procesie rozwoju światowego
lotnictwa, czerpać z jego nurtu najlepsze pomysły i umieszczać w nim polskie
konstrukcje?
Nawet udany Wilk mógłby podzielić los
Łosia. Był zbyt nowoczesny, wyprzedzał swój czas, a lotnictwo polskie, pozbawione
należytego wsparcia, tkwiło w koncepcyjnej i mentalnej zapaści, za którą
odpowiadało najwyższe dowództwo. Ale dopóki zajmujemy się sprawami
technicznymi, najlepszym sposobem dociekania prawdy o wadach i zaletach
konstrukcji lotniczych jest wykonanie kilku podstawowych obliczeń. Znając
awersję czytelników do matematycznych wzorów, całą operację skrócimy do
absolutnego minimum.
Dane do obliczeń zaczerpnęliśmy z
wypowiedzi lub publikacji osób zaangażowanych bezpośrednio w realizację
programów Wilk i Foka.
Oto relacja J. Widawskiego, pilota
doświadczalnego PZL - Podczas prób szybkości nad ziemią zerwała się osłona
kabiny pilota. Szczęśliwie lądowanie obyło się bez uszkodzenia samolotu. Przy
tych próbach, jeśli dokładnie pamiętam, wskaźnik prędkości wskazywał około 400
km/h. Ta szybkość była notowana na wysokości około 100 metrów nad ziemią. Prób
szybkości na wysokości 3-4-5 km nie robiłem.
Na konferencji dotyczącej silnika PZL
Foka (maj 1938) płk. Abczyński powiedział, iż Wydano już 5,5 mln złotych, a
Foka nie przekroczyła 235 KW-320 KM, przeto domagamy się zakończenia prac nad
tym silnikiem.
Franciszek
Misztal. Założenia konstrukcyjne i obliczenia w budowie samolotów.
Dane techniczne samolotu PZL.38 Wilk
Moc startowa 490 KM
Moc nominalna 430 KM na wys. 4000 m
Prędkość max. 465 km/h na wys. 5200 m
Powierzchnia nośna 20,4 m
Prędkość max, projekt
500 (+-3%)
Masa samolotu 2800 kg
Już na pierwszy rzut oka widać, że
przedstawione wielkości są niespójne. Wykonanie obliczeń wymaga dodatkowych
danych takich jak: sprawność śmigła i moc silnika na wysokości 5200 m. Prototyp
Wilka wyposażony był w przestawialne na ziemi śmigło Ratier, przy prędkości
maksymalnej jego sprawność powinna
wynosić n=0,8, przyjmujemy moc silników wynoszącą na wysokości
5200 m Ns=400 KM, gęstość powietrza według atmosfery wzorcowej p = 0,720
kg/m3
1.
Obliczamy wartość współczynnika Cx dla danych projektowych w wersji
ekstremalnej
Cxmin. = 2 Nr/V3*p*S* V=515 km/h
Obliczona wartość współczynnika oporu
wynosi Cx=0,0218789. Jest to bardzo dobry wynik odpowiadający raczej parametrom
samolotów wyścigowych. Jako że aerodynamika Wilka była niezwykle dopracowana,
płatowiec był najmocniejszą częścią projektu Wilk. Przy założeniu, że prototyp
zostanie specjalnie przygotowany (zaklejenie szczelin, malowanie, szlifowanie,
itp.) wynik można uznać za realny do osiągnięcia. Opór maszyn seryjnych byłby
ze zrozumiałych powodów znacząco większy
2. W nawiązaniu do relacji J.
Widawskiego obliczymy siłę ciągu Ps silników Foka na wysokości 100m, przy
prędkości 390 km/h. W locie ustalonym siła ciągu jest równa sile oporu
aerodynamicznego, zatem Ps=Px.
Px = V2*p*S*Cx/2
3. Siła oporu wynosi 3208,2 N, w
dalszej kolejności obliczamy moc rozporządzalną silników stosując wzory:
Nr = Ns*0,8
Nr = Px*V
Ns = Px*V/0,8
4.
Moc rozporządzalna silników wynosi 347544,3 W, czyli 472,8 KM, moc
całkowita wynosi 591 KM, dzielona na dwa
daje moc pojedynczego silnika wynoszącą 295,5 KM.
Zarówno zastosowana metoda jak i
poczynione teoretyczne założenia mogą prowadzić do błędów. Ewentualna korekta
nie powinna przekraczać 10%, zatem można przyjąć, że realna moc silnika
wynosiła około 320 KM (zgodnie z wypowiedzią płk H. Abczyńskiego).
Niska moc i dziesięciogodzinny resurs pozbawiają złudzeń
co do trwałości i użyteczności silnika.
Oczywistym błędem było rozciągnięcie w
czasie programu Foka. W materiałach na XVI Międzynarodowy Salon Lotniczy w 1938
r. podano obniżoną, w stosunku do projektowanej prędkość Wilka wynoszącą 465 km/h.
Problemy z
Foką w 1938 roku były aż nadto widoczne.
6. Moc nominalną (430 KM) silnik miał
rozwijać na wysokości 4000 m, natomiast najwyższą prędkość na wysokości 5200 m,
przy niższej mocy (przyjęliśmy 400KM). Na jednym z forów zetknęliśmy się z
następującą opinii: tajemnicą dla mnie pozostaje dlaczego samolot nie
osiągał prędkości maksymalnej tam gdzie silnik miał moc maksymalną tylko wyżej,
może chodzi o strumień powietrza nawiewanego do gaźnika i podnoszącego
ciśnienie ładowania w stosunku do danych z hamowni. Przedstawiony wywód wewnętrznie sprzeczny, a merytorycznie
błędny. Zagadka ma proste rozwiązanie, wystarczy znajomość prawa Newtona i
liczby Reynoldsa. W jaki sposób prawo oporu wpływa na liczbę Reynoldsa? Przy
wartości Re<1 dominują siły lepkości, opór w myśl prawa Stokes'a jest
proporcjonalny do pierwszej potęgi prędkości. Przy wyższych liczbach Reynoldsa
Re> 3*103 zmienność lepiej oddaje wzór:
Px ~ V1,75
przy czym wykładnik potęgowy zmienia
się ze wzrostem Re, zbliżając się coraz bliżej do wartości równej 2, to znaczy
do prawa Newtona.
Liczba Reynoldsa oddaje stosunek sił
inercji powietrza do jego sił lepkości, na zasadzie: niska Re-duża lepkość-mała
inercja, wysoka Re-mała lepkość-duża inercja. Innymi słowy im liczba Re jest
większa, tym szybciej dojdzie do zaburzenia
warstwy przyściennej.
W przypadku bryły opływowej jaką jest
płat, opór kształtu jest zredukowany prawie do zera, zasadniczego znaczenia
nabiera opór tarcia w warstwie przyściennej.
Obliczyliśmy liczby Reynoldsa dla:
prędkości minimalnej 120 km/h na wysokości 0m, wynosi ona Re=5*106. Przy tak dużej liczbie
Reynoldsa siły oporu liczymy w oparciu o prawo Newtona, a wartość oporu przy
tej samej prędkości będzie zależna od gęstości powietrza. Na wysokości 4000 m
gęstość powietrza wynosi 0,819 kg/m3, a na 5200 m maleje do 0,720
kg/m3, proporcjonalnie do gęstości maleje opór (13,5%) i wzrasta
prędkość. Nie znamy typu i wydajności sprężarki. Założyliśmy spadek mocy o
7,5%, bez doładowania byłby on znacznie większy, ale to tylko częściowe
rozwiązanie zagadki .
Re zmniejsza się wraz z wysokością ze
względu na zwiększającą się lepkość kinematyczną powietrza, stosownie do wzoru:
Re = V*Ca/v
gdzie: V-prędkość, Ca - średnia
cięciwa aerodynamiczna, v (ni) - kinematyczna lepkość powietrza.
Przy prędkości 465 km/h na
wysokościach 4000 m i 5200 m, liczby Reynoldsa wynoszą odpowiednio 1,4*107 i 1,2*107.
Płat Wilka posiadał laminarny profil
IAW-743, będący dziełem J. Dąbrowskiego. Ten rodzaj profilu charakteryzuje się
laminarnym opływem, nawet przy bardzo dużych liczbach Reynoldsa. Profil IAW-743
miał przesuniętą maksymalną grubość na odległość 40% długości cięciwy. W
efekcie osiągnięto znaczne powiększenie strefy opływu laminarnego, co dawało
znaczną redukcję oporu tarcia. Teoretycznie niższa liczba Reynoldsa zmniejsza
turbulencję w warstwie przyściennej. Sprzyja to wydłużeniu warstwy laminarnej.
Jednak przy tak małych różnicach pomiędzy wielkimi liczbami Re rodzą się
wątpliwości, które rozstrzygnąć mogłoby badanie oporu w tunelu aerodynamicznym.
Większe liczby Reynoldsa, dla
pełnowymiarowego samolotu, oznaczają duża interakcję powietrza w sposób
”zderzeniowy”. Jest to spowodowane ogromnymi prędkościami względem powietrza.
Siły lepkości dla samolotów są duże ze
względu na ich opływowe kształty i mogą powodować negatywne efekty.
7. Wznoszenie nie było najmocniejszą
stroną Wilka, wg Glassa wynosić miało 8 m/s. Obliczamy wznoszenie na poziomie ziemi według wzoru:
w = Nr-Nn/m*g Nr =
Ns*n Nn=Px*V
Ns- moc silników 640 KM
Nr- moc rozporządzalna
Nn- moc niezbędna do lotu poziomego
n-sprawność śmigła-0,75
V- najniższa prędkość lotu poziomego, równa
prędkości lądowania z wychylonymi klapami i otwartymi slotami - 120 km/h (33,33
m/s)
Cx- współczynnik oporu przy dużym kącie natarcia, wychylonych klapach i
otwartych slotach, w oparciu o wyniki
dmuchań płata PZL.37 Łoś - 0,40
Wynik z
silnikami o mocy 320 KM, przy przekroczonym ciężarze Q= 2800 jest stosunkowo
dobry. Wynosi w=6,1 m/s, częściowo ze względu na przyjętą wysoką sprawność
śmigła.
Po dziś dzień Wilk zachwyca elegancją
linii i dynamiką kształtów. Aerodynamiczne dopracowanie płatowca było bez
zarzutu, co więcej dawało nadzieję, że z odpowiednimi silnikami i nowymi
lżejszymi skrzydłami Wilk osiągnąłby projektowaną prędkość i wznoszenie.
W latach trzydziestych testowano różne pomysły na nowoczesny myśliwiec, ale musimy mieć na uwadze, iż stałą i podstawową tendencją od początku ery lotniczej do dziś był ciągły wzrost mocy silników, idący za tym przyrost ciężaru samolotu, wynikający z tego wzrost obciążenia jednostkowego płatów, prowadzący do wzrostu prędkości max samolotu, przy zachowaniu osiągniętego wcześniej jednostkowego obciążenia mocy i współczynnika ciągu do ciężaru.
Koncepcja samolotu PZL.38 Wilk szła jednak pod prąd tak zarysowanej tendencji i miała znamiona rewolucyjnej zmiany, polegającej na zastosowaniu lekkich silników rzędowych chłodzonych powietrzem o stosunkowo niewielkiej mocy, niewielkich rozmiarach samego płatowca odpowiadających maszynie jednomiejscowej oraz silnym uzbrojeniu o znaczącym ciężarze. Była pomysłem na mały, sprawny i tani samolot wielozadaniowy.
Wilk nawiązywał więc do niemieckiego samolotu niszczycielskiego Messerschmitt Bf–110 (Zerstorer), ale w wersji mini. Niemiecki Zerstorer wywodził się z prostej linii z teorii włoskiego gen. Giulio Douheta postulującego budowę wielkiej ilości dużych wielosilnikowych samolotów bitwy. W pierwotnym pomyśle Wilk miał posiadać wszelkie walory samolotu pościgowego, a do tego można go było wykorzystać do zadań wywiadowczych, eskortowanie, atakowanie celów naziemnych, bombardowania z lotu nurkowego, itp. W rezultacie powstała maszyna, która nie mogła wypełnić żadnego z tych zadań. Główną przyczyną niepowodzenia nie był jednak silnik, lecz błąd w ogólnej koncepcji Nie można zbudować udanego samolotu wielozadaniowego w oparciu o wzajemnie wykluczające się zasady. Sprawny samolot wielozadaniowy to uniwersalny system uzbrojenia zdolny na dużych przestrzeniach wykonywać najbardziej różnorodne zadania bojowe. W związku z tym musi być wyposażony w możliwie najmocniejszy silnik, posiadać możliwie największy udźwig uzbrojenia i paliwa oraz mocną konstrukcję i opancerzenie zapewniające bezpieczeństwo załodze. Wymaga to dużej wagi startowej, a co za tym idzie dużego obciążenia jednostkowego.
Zmagania lotnictwa podczas II WŚ
dowiodły, że myśliwce atakujące ciężkie bombowce muszą być odporne na ogień
przeciwnika (opancerzenie i samouszczelniające się zbiorniki) oraz uzbrojone w kilka działek. Niestety, ze względu
na swe rozmiary P.38 nie spełniał tych wymogów. Wilk sprawdziłby się jako
szybki samolot rozpoznawczy, ewentualnie ze względu na konserwatyzm dowództwa
jako samolot liniowy nowego typu,
uzbrojony jedynie w zdwojone karabiny maszynowe pilota i obserwatora, z
kamerami fotograficznymi w dziobie i trzema zamkami na bomby do 100 kg (opcja
lekkiego bombardowania), w tej roli
byłby lepszy od powolnego Karasia.
Zadanie podstawowego myśliwca powinien
przejąć PZL.50 Jastrząb wyposażony w silnik Gnome-Rhone 14N. Upadek Wilka był
wynikiem wyczerpania skromnych zasobów polskiego przemysłu lotniczego i energii
niewielkiej grupy osób szczerze oddanych polskiemu lotnictwu. Entuzjazm i
szczere intencje nie wystarczą gdy decydentom brakuje wizji przyszłej wojny i
wiary w potęgę lotnictwa.
Koncepcja samolotu PZL.38 Wilk szła jednak pod prąd tak zarysowanej tendencji i miała znamiona rewolucyjnej zmiany, polegającej na zastosowaniu lekkich silników rzędowych chłodzonych powietrzem o stosunkowo niewielkiej mocy, niewielkich rozmiarach samego płatowca odpowiadających maszynie jednomiejscowej oraz silnym uzbrojeniu o znaczącym ciężarze. Była pomysłem na mały, sprawny i tani samolot wielozadaniowy.
Wilk nawiązywał więc do niemieckiego samolotu niszczycielskiego Messerschmitt Bf–110 (Zerstorer), ale w wersji mini. Niemiecki Zerstorer wywodził się z prostej linii z teorii włoskiego gen. Giulio Douheta postulującego budowę wielkiej ilości dużych wielosilnikowych samolotów bitwy. W pierwotnym pomyśle Wilk miał posiadać wszelkie walory samolotu pościgowego, a do tego można go było wykorzystać do zadań wywiadowczych, eskortowanie, atakowanie celów naziemnych, bombardowania z lotu nurkowego, itp. W rezultacie powstała maszyna, która nie mogła wypełnić żadnego z tych zadań. Główną przyczyną niepowodzenia nie był jednak silnik, lecz błąd w ogólnej koncepcji Nie można zbudować udanego samolotu wielozadaniowego w oparciu o wzajemnie wykluczające się zasady. Sprawny samolot wielozadaniowy to uniwersalny system uzbrojenia zdolny na dużych przestrzeniach wykonywać najbardziej różnorodne zadania bojowe. W związku z tym musi być wyposażony w możliwie najmocniejszy silnik, posiadać możliwie największy udźwig uzbrojenia i paliwa oraz mocną konstrukcję i opancerzenie zapewniające bezpieczeństwo załodze. Wymaga to dużej wagi startowej, a co za tym idzie dużego obciążenia jednostkowego.
ANT-6 cywilna wersja radzieckiego bombowca TB-3 podczas wizyty w Polsce, rok 1933. Źródło: http://www.audiovis.nac.gov.pl
Waga Wilka
Przez wiele lat pokutował pogląd,
że ciężar własny Wilka był przekroczony o 440 kg. Jak na tak niewielki samolot
byłaby to rekordowa pomyłka, co ciekawe nie naprawiona od kilkudziesięciu lat. Czy
to możliwe żeby tak uznany autor jak A.
Glass przez lata nie dokonał naprawy ewentualnego błędu? Przecież wielokrotnie
kontaktował się z konstruktorami Wilka, zapewne znał ich osobiście, czyżby mimo
to tkwił w błędzie? Wydaje się to niewiarygodne.
Ustalenia
A. Glassa podważają E. Malak i K. Klobuch. E. Malak powołując się na tajne dane
podaje, że ciężar własny samolotu miał wynosić 1720 kg, a ciężar całkowity 2200
kg, plus trzystukilogramowa bomba w sumie 2500 kg. Następnie autor porównuje
ciężar Wilka do znanych samolotów jednosilnikowych konstatując, że: krytycy
projektu nie wyjaśniają dlaczego miałby on okazać się lżejszy od wybitnych
konstrukcji zagranicznych.
Jak zwykle u prof. Malaka
tłumaczenie jest nieco zawiłe. Podejście do problemu powinno być inne. Wilk
miał być również bombowcem nurkującym, zatem wymogi dotyczące wytrzymałości
konstrukcji są znacznie wyższe. Współczynnik przeciążenia powinien wynosić 12,
w związku z tym ciężar własny w stosunku do całkowitego powinna być adekwatna do
innych bombowców nurkujących. Stosunek ciężaru własnego do całkowitego u ośmiu
sprawdzonych bombowców nurkujących wynosi ponad 67%.
Jeżeli ten współczynnik
zastosujemy przy ciężarze własnym 1720 kg otrzymamy ciężar całkowity 2567 kg,
co pozwoliłoby na ujęcie paliwa i oleju - 400 kg, załogi – 180 kg, bomby -300
kg, brakuje na amunicję i inne drobiazgi, ale nie zgadza się to z rzeczywistymi
danymi.
Według F. Misztala ciężar
płatowca wynosił 846 kg, a zespołu napędowego 870 kg. Byłoby to razem 1716 kg, czyli
pierwotna waga samolotu, raczej trudno przypuszczać, że w ciężarze płatowca
ujęto wyposażenie i uzbrojenie o łącznym ciężarze 288 kg do tego paliwo 400kg,
załoga 180 kg razem z bombą daje to 2884 kg. Przy tej masie całkowitej, ciężar
użyteczny wynosiłby około 900 kg. Po odjęciu wagi paliwa i załogi udźwig
samolotu wynosiłby 320 kg. W związku z tym do zadań bojowych (z bombą 300 kg) samolot
musiałby startować z mniejszą ilością paliwa. Po zastosowaniu przelicznika 0,67
otrzymujemy domniemaną masę własną 1932 kg. Ciężar własny na poziomie 1900 kg
byłby zgodny z relacjami F. Misztala i T. Tarczyńskiego, którzy twierdzili, że
przekroczenie ciężaru wynosiło poniżej 10%. Samolot miał przekroczony ciężar
skrzydeł, natomiast kadłub wymagał wzmocnień z powodu buffetingu tylnej części,
co pociągnęło za sobą wzrost ciężaru. Teoretyczna waga samolotu 2800 kg
wymagała zastosowania silników o większej mocy. Foka o trwałej mocy 320 KM
byłaby za słaba. K. Klobuch dokonuje rekonstrukcji mas prototypu i projektu
zaniżając według swego uznania wagę kadłuba i skrzydeł oraz dowolnie
manipulując zużyciem paliwa oraz mocami silników. Foka była paliwożerna zużycie
paliwa wynosiło 110 l/h przy prędkości przelotowej. 500 l paliwa wystarczyłoby
na około 2,5 h lotu. Wilk miał zbiorniki o pojemności 500
l i do obliczenia ciężaru całkowitego przyjmuje się zbiorniki napełnione.
Powielana przez lata informacja o
przekroczonym ciężarze Wilka zapewne doczeka się weryfikacji, jej obliczenie
mamy nadzieję będzie się pokrywało z naszym. Przekroczenie ciężaru o 440 kg w tak
małym samolocie świadczyło by o braku
profesjonalizmu.
Podsumowanie
Artykuł ten powstawał w polemice
do autorów, którzy narzucają w swej
narracji historycznej osobliwą metodę, polegającą na traktowaniu bytów
niedojrzałych, które mogłyby być, co najwyżej zapowiedzią przyszłego sukcesu
znamion arcydzieła. I mimo tego, że rozumiemy ich intencje budzi się w nas
sprzeciw.
Chodzi nam przede wszystkim o
Fokę i Wilka, traktowanie tych konstrukcji w kategorii dzieł skończonych wręcz
doskonałych przeczy faktom (i nie mamy tu na myśli snucia tzw. historii
alternatywnej). Koncepcja Wilka z silnikami Foka była przejawem skrajnej
desperacji Dowództwa Lotnictwa wywołanej mizerią finansową panującą w IV
Departamencie. Tani wielozadaniowy samolot o rewelacyjnych osiągach miał
rozwiązać problem sprzętowego zapóźnienia. Niestety w lotnictwie pośpiech i
finansowe oszczędności zwykle zamieniają
się w katastrofę. W budżecie bogatego państwa niepowodzenie silnika lotniczego,
byłoby niewiele znaczącym epizodem, w Polsce powoduje załamanie się całego
programu modernizacji lotnictwa. Dlatego realizacja programu Foka była błędem. Modernizację należało oprzeć na dostępnych silnikach i
technologiach minimalizując ryzyko niepowodzenia.
Kiedy krytykujemy ludzi i
konstrukcje sprzed lat, nie czynimy tego z niskich pobudek, prawda o polskim
lotnictwie jest bolesna niewiele, było autentycznych sukcesów, wiele, zapału i
oddania poszło na marne, ludzie którzy wszystko poświęcili polskiemu lotnictwu
latami egzystowali w poczuciu klęski. Dla tego wystrzegamy się półprawd. Historię samolotu Wilki silnika Foka- traktujemy w kategoriach dramatu, wielkiego
i bolesnego niespełnienia, choć zwycięstwo było tak bliskie.
Poprawcie tę literówkę z obrotami (28000/min), bo jeszcze ktoś pomyśli, że Foka lub Mercury to silnik turbinowy.
OdpowiedzUsuńFragment, do którego Pan nawiązuje odnosi się do obrotów sprężarki, a nie silnika.
UsuńZ bólem serca trzeba chyba przyznać, że cały kierunek rozwoju lotnictwa obrany we wczesnych latach 30. był nieszczęśliwy. Wielozadaniowy Wilk z Mercurymi albo Pegasusami miałby sens i znajdował się w zasięgu możliwości finansowych, gdyby budować go zamiast Łosia, który niestety poza demonstracją możliwości dawał przy osiągalnych liczbach bardzo niewiele. Natomiast rezygnacja ze średniego bombowca na rzecz maszyny głównie pościgowej, ale dysponującą możliwością zabrania maksymalnie około tony bomb na podwieszeniach zewnętrznych, ataku z lotu nurkowego i silnym uzbrojeniem artyleryjskim dałaby bardzo ciekawą maszynę, akurat taką, jakiej potrzebowało lotnictwo do wykonania zadań na rzecz wojsk lądowych. Dąbrowski i Kubicki poradziliby sobie z takim zadaniem niechybnie bardzo dobrze, samolot byłby od Łosia tańszy i mniej materiałochłonny, zatem można by go zamówić pierwotnie w liczbie zapewne rzędu 200 sztuk lub większej, a w obliczu zagrożenia wojennego skierować na niego ewentualnie dodatkowe środki.
OdpowiedzUsuńW artykule z 1980r. wspomniano, że silnika Foka osiągał moc 420 KM na pułapie 3500 m i przy ciśnieniu ładowania 133 KPa. Jakkowiek dane z tego artykułu co do średnicy cylindra czy skoku tłoka zostały w ostatnich latach zakwestionowane przez Prof. Malaka, relacjonującego swoje bezpośrednie rozmowy z inż . Oderfeldem - co oczywiście rzutuje na resztę danych z artykułu - to jednak trudno przyjmować, żeby prędkość maksymalna samolotu Wilk występowała na poziomie morza. W takim razie przedstawione w artykule wyliczenie prędkości maksymalnej osiąganej na poziomie morza powinno być opatrzone komentarzem, że zasadnicza prędkość maksymalna występowała wyżej. Porównując prędkość osiąganą przez Łosia przy ziemi i osiąganą przez Łosia na pułapie nieco wyższym, można przy tym dojść do wniosku, że wyliczona dla Wilka przy ziemi wartość jako 388 km/h musiałaby oznaczać osiągniecie na pułapie dużo większej prędkości, niż 410 km/h podawane przez P. Glassa ostatnio.
OdpowiedzUsuńW artykule wspomniano w jednym miejscu o układzie Taylora - Lanchestera. Ciekawostką jest to, że na stronach Internetowych w innych językach nie ma mowy o takim układzie. Zapytać więc można - czy twórcą tak pomyślanego układu - z kilkoma wałkami a nie tylko jednym nie był aby Karol Taylor, który prawdopodobnie wykładał na Politechnice Warszawskiej budowę silników?
Proszę poprawić ten fragment:
OdpowiedzUsuń"Artykuł ten powstawał w polemice do autorów, którzy narzucają w swej narracji historycznej osobliwą metodę polegającą na traktowaniu bytów niedojrzałych, które mogłyby być, co najwyżej zapowiedzią przyszłego sukcesu znamion arcydzieła."
Brakuje przecinków i logiki, chociaż można, przy odrobinie dobrej woli, domyślić się, "co autor miał na myśli".
"Autorzy", których dotyczy polemika, narzucają metodę, czy znamiona?
Moim zdaniem sam fakt próby poruszanie takiej tematyki ma sens i szkoda wchodzić w polemikę, tym bardziej jako "anonimowy"
OdpowiedzUsuńZamiast komentarza:
OdpowiedzUsuńInż. Ryszard Bartel - ...a teraz wyjaśnienie dotyczące silnika „Foka”. To, co pisze, jest najbardziej miarodajne, do mam bezpośrednio informacje od inż. Strzeszewskiego na 3 miesiące przed jego zgonem. A on zajmował się w studium fabrycznym próbami „Foki” na hamowni i sam był autorem poprawek i uzupełnień, które „Fokę” wyciągnęły na „czyste wody”. Otóż tak to wygląda. Silnik szeregowy 8-cylindrowy w układzie „V” odwrócone o chłodzenie powietrznym. Moc silnika 450 KM na wysokości 3000 m oraz moc startowa 620 KM przez około półtorej. Po śmierci inż. Stanisława Nowkuńskiego dalsze prace konstrukcyjne prowadził inż. J. Oderfeld przy współpracy inż. Włodzimierza Strzeszewskiego – kierownika warsztatu Studiów. Początkowo silnik nie dawał pełnej mocy z powodu niewłaściwego rozwiązania sprężarki i przewodów wlotowych. Później właściwą moc uzyskano, ale stwierdzono pęknięcia karteru silnika, które uniemożliwiały rozpoczęcie serii do 1939 r. Inne informacje, sprzeczne z powyższymi, są niemiarodajne...
Michał Krawczyk, Warszawa
>Moc silnika 450 KM na wysokości 3000 m oraz moc startowa 620 KM przez około półtorej
OdpowiedzUsuńAlbo są to dane dla foki w wersji 12 cylindrowej, albo zaczęli używać 100 oktanowego paliwa do testów.
To drugie byłoby bardziej prawdopodobne, tonący brzytwy się chwyta.