Challenge 1934: Silnik Skoda GR-760 – klucz do zwycięstwa
RWD-9S do dziś wzbudza podziw swoimi osiągami. Wielu autorów uważa, że zwycięstwo w Challenge 1934 odniesiono dzięki znakomitemu silnikowi Skoda GR-760 projektu Stanisława Nowkuńskiego. Doskonałość silnika w niczym nie umniejsza wartości płatowca, bowiem naszym zdaniem dzieło młodej ekipy DWL było demonstracją technologii mechanizacji skrzydła na najwyższym światowym poziomie. Wnioski wypływające z dziejów lotnictwa mogą być różne. Połączenie znakomitego silnika z przeciętnym płatowcem często dawało samolot o nadzwyczajnych osiągach, a kiepskie silniki niejednokrotnie niweczyły dobrze zapowiadające się płatowce. Historia lotnictwa II RP opowiedziana z perspektywy silnika lotniczego może być niezwykle pasjonująca. Silnik jest wszak urządzeniem technicznym skłaniającym do obiektywizmu, przedmiotem, który – mówiąc językiem herbertowskim – patrzy na nas okiem spokojnym, bardzo jasnym.
Jerzy Bajan przy samolocie RWD-9
Stanisław
Nowkuński jest uznawany za najzdolniejszego polskiego konstruktora silników
lotniczych. Przedwczesna śmierć uniemożliwiła rozwój jego talentu. Cztery
silniki Nowkuńskiego są typowym dorobkiem zdolnego inżyniera u progu wielkiej
kariery. Debiutancki, prosty Skoda G-594 „Czarny Piotruś”, Skoda G-1620 „Mors” w
wersjach A i B (będący kopią amerykańskiego P&W Twin Wasp), słynny Skoda
GR-760 i niedokończony PZL „Foka” to całe dzieło młodego konstruktora. GR-760
był urządzeniem wybitnym, „Mors” jedynie przeciętnym, a „Foka” nieudanym.
GR-760 był silnikiem sportowym zbudowanym specjalnie na Challenge 1934.
Zwycięstwo w prestiżowych zawodach przyniosło maszynie RWD-9 sławę i uznanie,
jednak konstruktor traktował swoje dzieło z dziwną obojętnością. Pomimo
zainteresowania licencją ze strony firm włoskich i francuskich nie podjęto
produkcji seryjnej. Prawdopodobnie doprowadzenie silnika do stanu gwarantującego
jego wszechstronną użyteczność wymagało większego wysiłku niż się powszechnie
uważa. Poza tym jak na silnik turystyczny był on zbyt mocny i drogi w
eksploatacji, a wojsko nie było zainteresowane jego wykorzystaniem, tak więc
najlepszy i najbardziej znany polski silnik tłokowy zakończył swoją karierę na
etapie prototypu.
Wyścigi
Najsłynniejsze
wyścigi lotnicze rozgrywano w USA. W ramach National Air Races dwa najbardziej
prestiżowe wyścigi to: długodystansowe Bendix Race Trophy oraz rozgrywane na krótkim
dystansie Thompson Race Trophy. Samoloty wyścigowe zza Atlantyku różniły się od
europejskich wielkością i mocą używanych silników. Powszechnie używano
najmocniejszych wojskowych silników lotniczych, co wpływało na gabaryty i
osiągi amerykańskich wyścigówek. W Europie bodaj największą sławą cieszyły się
zawody o puchar rodziny Deutsch de la Meurthe. Szczególnie interesujące wyścigi
rozgrywano w latach 1933–1935 ze względu na zastosowanie najnowszych osiągnięć
w aerodynamice i budowie silników lotniczych. Ponieważ regulamin zawodów
ograniczał pojemność skokową silników do ośmiu litrów, a wysiłek konstruktorów
skupiał się na osiągnięciu maksymalnej mocy ze stosunkowo niewielkiej
pojemności, powstawały silniki o niezwykłej wydajności i wyrafinowanej
konstrukcji. W budowie płatowców stosowano układ wolnonośnego jednopłata z
wciąganym podwoziem, o skorupowej konstrukcji kadłuba i pracującym pokryciem
płata. Dominowały piękne samoloty firmy Caudron wyposażane w coraz mocniejsze
sześciocylindrowe chłodzone powietrzem silniki Renault, ich moc wzrastała od
170 KM w roku 1933 do 320 KM w roku 1935. Jedynie w 1933 r. dominację Caudronów
udało się przełamać firmie Potez. Wspaniały Potez 53 z silnikiem gwiazdowym
Potez 9B o mocy aż 310 KM pilotowany przez Georgesa Detre zdecydowanie pokonał
konkurentów, uzyskując na dystansie 1000 km średnią prędkość 322,81 km/h.
Obszerną
relację z tych zawodów pióra Jerzego Drzewieckiego przedstawiła „Skrzydlata
Polska” z czerwca 1933 roku. Autor dostrzega najnowsze trendy w lotnictwie sportowym
i umiejętnie je analizuje. Na początku swoją uwagę koncentruje na dziwacznym
Farmanie, który dysponując najmocniejszym silnikiem, nie odegrał żadnej roli w
wyścigach ze względu na awarię chłodnicy. Następnie entuzjastycznie opisuje
zwycięską maszynę, która jako studium szybkiego samolotu wyścigowego jest znakomitym
punktem wyjścia dla konstrukcji przyszłego myśliwca. Myli się, twierdząc, że
wyścigowe silniki staną się niebawem znakomitymi silnikami turystycznymi i
nieco naiwnie stwierdza, iż Niemcy swe sukcesy w konstrukcji samolotów
komunikacyjnych osiągnęli poprzez rozwój lotnictwa turystycznego.
Potez 53 Fot: Johnny Comstedt |
W tym czasie
Nowkuński zajęty jest projektowaniem silnika przeznaczonego na Challenge 1934,
zapewne walczy z czasem, bo terminy są bardzo napięte i poszukuje inspiracji
dla swej nowej konstrukcji. Zna wymogi regulaminowe i koncepcję przyszłego
samolotu. Wiadomo, że nowa maszyna będzie czteroosobową wersją RWD-6,
wymagającą silnika o mocy 250–300 KM i wyczynowej charakterystyce. Specjalistyczne
pisma, takie jak „Flight” czy „Skrzydlata Polska” drukują obszerne relacje na
temat Coupe Deutsch de la Meurthe, które Nowkuński na pewno studiuje, w związku
z tym rodzi się interesujące pytanie: Czy podczas projektowania GR-760
Nowkuński czerpał inspirację z silnika Potez 9B?
Silnik gwiazdowy – dlaczego?
RWD-9, widok od przodu, dobrze widoczny silnik oraz skrzydła po złożeniu. Fot: Narodowe Archiwum Cyfrowe |
Tabela Wilga kontra RWD-9.
Podobieństwo
silników GR-760 i Potez 9B jest uderzające, na pierwszy rzut oka oba silniki są
niemal identyczne. Średnica polskiej jednostki wynosiła 970 mm, francuskiej 950
mm; ciężary to odpowiednio: 155 kg i 170 kg; podobnie rozwiązany rozrząd i po
dwa zawory na cylinder. Jednak nieco bardziej wnikliwa analiza uwidacznia
pierwsze różnice. Polski silnik posiadał prosty reduktor obrotów o przełożeniu
3:2, lżejszy od stosowanych w silnikach Bristol planetarnych reduktorów
Farmana. Potez 9B nie posiadał reduktora, chociaż dysponował większą mocą. W
sposobie uzyskania wysokiej mocy jednostkowej tkwi największa różnica pomiędzy
obydwoma silnikami. Nowkuński poszedł w kierunku maksymalnych obrotów przy
niewielkim doładowaniu, francuski silnik korzystał z dużego doładowania,
uzyskując maksymalną moc przy niższych obrotach. W obu przypadkach sprężarki
nie były wykorzystywane do utrzymania mocy na dużych wysokościach jak ma to
miejsce w samolotach wojskowych, wprost przeciwnie, samoloty sportowe powinny
dysponować maksymalną mocą na poziomie od 0 do 100 m, co wynikało ze specyfiki
zawodów. Sprężarki pracowały więc bez dławienia po to, aby silniki uzyskiwały
maksymalne doładowanie i najwyższą moc na najmniejszej wysokości. Różnice
pomiędzy sprężarkami były istotne, Potez dysponował mechaniczną sprężarką
odśrodkową, pracującą na bardzo wysokich obrotach (przełożenie 11,5:1) i dającą
spręż na poziomie 1,45, GR-760 był zaś wyposażony w niskociśnieniową dmuchawę-mieszacz,
której maksymalne obroty wynosiły jedynie 13 200 obr/min, z tego wniosek, że
przełożenie sprężarki wynosiło 4:1. Silnik francuski był cięższy i dzięki temu
miał nieco większy potencjał rozwojowy.
Prototyp RWD-9 z rzędowym silnikiem Menasco Buccaneer B6 S-3. Źródło: Archiwum Rodziny Rychterów
W edycji pucharu Deutsch de la Meurthe
z 1934 roku firma wystawiła zmodyfikowany samolot Potez 533 wyposażony w silnik
9Bb o mocy 350 KM przy 2800 obr./min, niestety na skutek awarii nie ukończył on
wyścigów. Zwycięzca sprzed roku Georges Detre wystartował na starym płatowcu (silnik
miał moc podwyższoną do 315 KM) i także dotknęła go awaria silnika. To krótkie
porównanie wskazuje, że francuski silnik nie stanowił zasadniczego źródła
inspiracji dla polskiego konstruktora. Ze względu na podobną pojemność skokową
wymiary obu silników były zbliżone, ale ciężar Poteza 9Bb był już wyższy o 20%.
Niski ciężar GR-760 jest dużym osiągnięciem projektanta, ponieważ przy wysokich
obrotach cechowała go wytrzymałość i sztywność konstrukcji, gorzej było z
trwałością z powodu zastosowania elementów z elektronu. Warto dodać, że w
dziewięciocylindrowym silniku gwiazdowym siły bezwładności powstające w czasie
ruchu obrotowego i posuwisto-zwrotnego łatwo jest wyrównoważyć przeciwciężarem (problemy
związane z wyrównoważeniem silnika „Foka” przyczyniły się do jego porażki).
Silnikowi GR-760 ideowo było bliżej do angielskich silników Pobjoy
przystosowanych do pracy przy dużych prędkościach obrotowych. Szczytowe
osiągnięcie firmy – silnik gwiazdowy „Niagara V” z 1937 roku o pojemności skokowej
3138 cm3 – osiągał moc 125 KM przy 4000 obr./min i stopniu sprężania
8:1.
Stanisław Płonczyński (z prawej) z mechanikiem Stanisławem Zientekiem przy RWD-9S. Fot: Narodowe Archiwum Cyfrowe |
Na forach
internetowych szerokim echem odbił się tekst A. Moczulskiego pt. „Wirtualny
geniusz, wirtualna Foka”. Autor krytycznie odnosi się do spuścizny
Nowkuńskiego, przy okazji wylewając kubeł zimnej wody na rozpalone głowy fanów,
którzy nieco na wyrost obwołali młodego inżyniera geniuszem. Naszym zdaniem
Moczulski trafnie definiuje sposoby, jakimi konstruktor osiągnął zamierzony
cel, natomiast całkowicie nie zgadzamy się z ich interpretacją. Konstruktorowi
postawiono jasne zadanie: ma w krótkim czasie zbudować wyczynowy silnik, który
w 1934 roku pokona międzynarodową konkurencję. Tylko tyle i aż tyle. Nie
wymagano więc jakiegoś supersilnika, który w przyszłości będzie napędzał samoloty
turystyczne czy szkolne, liczyła się skuteczność. W rezultacie powstał silnik o
wybitnych osiągach (pojemnościowy wskaźnik mocy wynosił 34,3 KM/l, wskaźnik
obciążenia mocy to 0,57 kg/KM) i sportowym charakterze dostosowany do
regulaminowych wymagań. Nie można więc zarzucać projektantowi, że użył on
zdaniem autora „fortelu”, aby pokonać konkurentów. Bez wątpienia czynienie
zarzutu z faktu, że przed przystąpieniem do pracy projektant szczegółowo
zapoznał się z regulaminem Challenge i skonstruował silnik tak, aby wygrywał
poszczególne konkurencje jest całkowicie absurdalne. Podobnie jak stwierdzenie,
że moc maksymalna mogła być wykorzystywana jedynie przez kilkadziesiąt sekund,
ponieważ konstruktor nie zastosował żadnych nadzwyczajnych sposobów chłodzenia
silnika. Maksymalną moc 290 KM silnik osiągał przy najwyższych obrotach 3300 na
minutę, większość ówczesnych silników lotniczych przy takich obrotach rozpadłaby
się na kawałki, ponieważ moc maksymalną uzyskiwały one przy obrotach 2200–2300
na minutę i były w stanie utrzymać ją przez kilka minut. Kilkadziesiąt sekund
lotu z maksymalną mocą w zupełności wystarczało w konkurencji najniższej
prędkości oraz startu i lądowania nad bramką.
Silnik GR-760 z RWD-9 SP-DRC po wypadku, w którym zginął gen. Gustaw Orlicz-Dreszer. Widoczne szczegóły silnika i osprzęt. Źródło: odkrywca
Stopień sprężania wynosił 6:1,
biorąc pod uwagę jakość ówczesnego paliwa (benzyna BAB 73 oktany), połączenie
wysokiego ciśnienia atmosferycznego i nadciśnienia ze sprężarki stwarzało duże
ryzyko spalania stukowego. Uzyskanie mocy maksymalnej było więc możliwe tylko
przy lekko rozgrzanym silniku i perfekcyjnym operowaniu przepustnicą. Do lotu
okrężnego moc maksymalna nie była potrzebna ponieważ najwyżej punktowana była
regularność przelotu. Ostatnią konkurencją była próba prędkości, w której
piloci nie musieli wyciskać z samolotu ostatnich potów dzięki punktom zarobionym
w poprzednich konkurencjach, dlatego RWD leciały do mety z bezpieczną
prędkością 255 km/h, aby nie „zarżnąć” wyeksploatowanych silników.
Czy w dziele
Nowkuńskiego można dopatrywać się znamion geniuszu? Na to pytanie należy
odpowiedzieć indywidualnie. Intuicja nie zawiodła Nowkuńskiego, historia
lotnictwa zna niewiele przypadków kiedy to silnik o bardzo ambitnych
parametrach już na etapie prototypu sprostał tak wysoko postawionym wymaganiom.
Zakończenie
Zwycięstwo w
Challenge 1934 odniesiono dzięki ogromnej mobilizacji środowiska lotniczego oraz
hojności i entuzjazmowi całego społeczeństwa. Dzięki zaletom samolotu RWD-9
polska ekipa stosowała przemyślną taktykę, która doprowadziła do prestiżowego
zwycięstwa nad Niemcami, na którym – co tu kryć – bardzo nam zależało. Silnik Skoda
GR-760 miał w tym zwycięstwie zasadniczy udział, ale przecież sukces jest tylko
efektem procesu, na który składa się cały cykl przygotowań związany z pracą
wielu ludzi. Powodzenie GR-760 sprawiło, że szczęśliwy zbieg okoliczności
zaczęto traktować jako normę, a talent konstruktora jako najlepszą gwarancję sukcesu,
co niestety doprowadziło silnik PZL „Foka” do porażki. Śmierć utalentowanego
konstruktora była dla polskiego lotnictwa ogromną stratą. Gdyby żył, kolejnym
zadaniem mógłby być gwiazdowy silnik o mocy ponad 1000 KM, którego polskiemu
lotnictwu w przededniu wojny tak brakowało.
Literatura
Glass Andrzej, Polskie
konstrukcje lotnicze, t. 2, Wydawnictwo Stratus, Sandomierz 2008.
Klobuch Klaudiusz, Geneza
lotniczego września, Wydawnictwo ZP Grupa, Warszawa 2009.
Majewski Wojciech Mariusz, Samoloty i zakłady lotnicze II RP, Wydawnictwo ZP Grupa, Warszawa
2008.
Mazur Wojciech, Wielki
Leksykon Uzbrojenia. Wrzesień 1939. Samoloty RWD.14 i LWS.3, Wydawnictwo
Edipresse, 2014.
Malak Edward, Prototypy
samolotów bojowych i zakłady lotnicze. Polska 1930–1939, Instytut Wydawniczy
ERICA, Warszawa 2011.
Pawłowski Tymoteusz, Lotnictwo
lat 30. XX wieku w Polsce i na świecie, Oficyna wydawnicza Rytm, Warszawa
2011.
Schier Wiesław, Najsłynniejsze
Polskie Sportowe Samoloty Wyczynowe, WKiŁ 2008.
Encyklopedia lotnictwa,
Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, Warszawa 1970.
Czasopisma
„Flight” 1934, maj.
„Skrzydlata Polska” 1933, czerwiec.
Inne
NACA, Technical Memorandum no. 724.
NACA, Technical Memorandum no. 765.
Ciekawy artykuł, lecz jest w nim klika nieścisłości.
OdpowiedzUsuńTabela, wbrew tytułowi "Wilga kontra RWD-9" porównuje wyłącznie parametry silników, nie zaś osiągi samolotów. Powinna raczej nosić tytuł "AI-14RA kontra GR 760". W tablicy podano przełożenie reduktora o wartości 2:3 (0,667), w tekście poniżej tabeli autor pisze o wartości 3:2, co jest wartością błędną, bo zadaniem reduktora, jak sama nazwa wskazuje, jest zmniejszenie prędkości obrotowej na wale śmigła.
Wracając do silnika AI-14RA, to informacja o braku reduktora jest również błędna, bo silnik ten reduktor posiada (o przełożeniu 0,787).
Przykład silnika GR 760 jest dobrą ilustracją niewłaściwego rozłożenia wysiłku, szczupłego przecież przemysłu lotniczego, na tematy prestiżowe (takie jak Challenge), które jednak nie wnosiły nic do rozwoju lotnictwa wojskowego.
Żródło dotyczące danych silnika AI-14: J. Babiejczuk, J. Grzegorzewski "Polski przemysł lotniczy 1945 - 1973" Wyd. MON 1974.