Zagłada baz lotniczych
Opuszczone i płonące lotniska, nad nimi bezkarne niemieckie
bombowce - to jeden z wielu tragicznych
obrazów września 1939 r. utrwalonych w
zbiorowej pamięci Polaków. Ewakuacja
eskadr na lotniska zapasowe wynikała z planów mobilizacyjnych. Lotnictwo
armijne miało działać z lotnisk polowych na zasadach wojny 1920 r., a więc w
warunkach ciągłej improwizacji, często bez związku ze specjalizacją eskadr i
przy słabym przeciwdziałaniu przeciwnika. Mechaniczne rozdzielenie eskadr
pomiędzy armie polowe i SGO było błędem Nie brano pod uwagę, że w tej wojnie
warunki będzie dyktował agresor dysponujący potężnym lotnictwem. Zniszczenie
baz lotniczych spowodowało rozpad systemu logistycznego. Lotnictwo pozbawione
stałych baz warsztatowych i ciągłego
zaopatrzenia nie mogło wykonywać swoich podstawowych zadań.
Mobilizacja lotnictwa w sierpniu 1939. Przebiegła bardzo
sprawnie. Zlikwidowano pułki lotnicze, a eskadry przydzielono do dyspozycji
dowódców armii polowych. Samoloty przeleciały na lotniska operacyjne, po czym
Luftwaffe zbombardowało bazy lotnicze.
Najpiękniejsze polskie lotniska zostały
wystawione na pierwszy ogień. Zdaniem wielu autorów ewakuacja na
lotniska operacyjne była sukcesem ponieważ pierwsze uderzenia trafiły w próżnię. Czy
próżnią nazwać można budowane ogromnym wysiłkiem, znakomicie wyposażone
lotniska garnizonowe? O tym milczymy. Bilans zysków i strat jaki przyniosła
wojenna organizacja lotnictwa nigdy nie został przeprowadzony.
Rozproszenie skromnych sił zaprzepaściło możliwość uderzenia lotniczego na rejony koncentracji
oraz główne kierunki natarcia wojsk niemieckich. Naczelne Dowództwo nigdy nie
doceniało skoncentrowanej siły uderzeniowej lotnictwa, dlatego w tym
artykule zamierzamy rozprawić się z
mitem o celowości rozformowaniu pułków i zbawiennej ewakuacji eskadr na
lotniska polowe.
Lotnictwo Wojskowe dysponowało potencjałem ludzkim, który
przy lepszej organizacji i wyposażeniu w sprzęt, dawałby cień szansy na prowadzenie skutecznej obrony przeciwko lotnictwu niemieckiemu. Osiągnięcie magicznej liczby
stu eskadr leżało w możliwościach RP. Polska doktryna obronna powinna brać pod
uwagę obronę części terytorium. Realistyczny plan obrony oparty o
system twierdz i umocnień ciągnący się wzdłuż wielkich rzek od Przemyśla do
Grodna umożliwiał stworzenie takiego kordonu. Pozwoliło by to na organizację
stałych lotnisk, warsztatów oraz
składnic z zaopatrzeniem dla całego lotnictwa. Parasol ochronny lotnictwa
zapewniłby osłonę miejsc o znaczeniu strategicznym, przede wszystkim terenów
koncentracji odwodów uderzeniowych, węzłów komunikacyjnych oraz ogniowe
wsparcie wojsk lądowych. Siły skoncentrowane na obronie wąskiego pasa frontu, ugrupowane w trzech
rzutach, wspierane przez lotnictwo
taktyczne, dysponujące artylerią p-panc z powodzeniem powstrzymywały by
lekkie czołgi niemieckie.
![]() |
PZL P.11c na lotnisku polowym, wrzesień 1939. Fot: Legendy Lotnictwa |
Słowem kluczem w tym wypadku jest SAMODZIELNOŚĆ rozumiana w
trzech wymiarach jako: samodzielność w
myśleniu i działaniu osób i instytucji wojskowych. Samodzielność lotnictwa jako warunek jego rozwoju. Samodzielność
obronna kraju jako rzecz sama w sobie, ale przecież ściśle związana z
pozostałymi. Polskie elity wojskowe nie potrafiły zerwać z obskuranckim i w
istocie pogardliwym stosunkiem do broni technicznych.
Wzorem dla Polaków powinna być obrona Finlandii i dzieło
generała Manerheima. Niekonwencjonalne metody walki, mobilizacja całego
społeczeństwa, maksymalne wykorzystanie warunków terenowych, operacyjne wykorzystanie
lotnictwa jako wszechstronnej i samodzielnej broni oraz na koniec korzyści
wynikające z sojuszów- oto warunki zwycięstwa. Poglądy Clausewitza wyrażone w dziele „O wojnie” są nauczane
w każdej wyższej uczelni wojskowej. Marszałek Mannerheim potrafił je skutecznie zaadaptować do obrony kraju,
a Rydz-Śmigły - nie.
Polski plan obrony
zakładał opóźnianie i odchodzenie na kolejne linie obrony, dopiero w razie konieczności zakładano wycofanie się
na linię wielkich rzek, czekano na rozstrzygnięcie na zachodzie. Rydz-Śmigły na
tajnej naradzie w lutym 1939 r. powiedział, że Polska przegra pierwszą fazę
wojny. Z kolei szef sztabu Głównego stwierdził, że samodzielnie nie jesteśmy w
stanie powstrzymać ofensywy niemieckiej w związku z tym trzeba czekać do chwili
zwycięstwa na Zachodzie. Apatia i melancholia płynące z tych relacji najlepiej oddają w jakim strasznym
kompleksie niemożności znaleźli się
decydenci wojskowi.
![]() |
Myśliwce PZL P.11c ze 141 Eskadry Myśliwskiej 4 PL na Okęciu. Fot: NAC |
Opierając swoją strategię obronną na obcych gwarancjach
Naczelne Dowództwo WP zignorowało budowę samodzielności obronnej. Choć znana
była rozbudowa niemieckich sił pancernych i lotnictwa, II RP wydawała pieniądze
na „ gadżety ofensywne” jak oceaniczne okręty podwodne, duże niszczyciele czy
artylerię najcięższą do niszczenia bunkrów zamiast rozbudować artylerię p-lot i
p-panc oraz lotnictwo myśliwskie. Nie sięgano do nauki Clausewitza, który
wskazywał siły i środki nowoczesnej obrony. W 1939 r. Polska miała 4 mln
przeszkolonych rezerwistów, społeczeństwo rwało się do walki gdyby na tej bazie
stworzono siły o charakterze obrony terytorialnej żołnierze tych formacji
broniliby swych małych ojczyzn z
najwyższym oddaniem, odciążając wojska operacyjne, w razie potrzeby mogliby
przejść do zadań nieregularnych. Wojskom lądowym potrzebne było wsparcie lotnicze i osłona
przed sztukasami do czego nasi stratedzy nie mieli ani serca, ani głowy.
Samodzielne lotnictwo było poza możliwościami percepcji
ówczesnych decydentów. Pierwszym i jedynym krokiem poczynionym w tym kierunku
było utworzenie Brygad: Bombowej i Pościgowej podległych Naczelnemu
Wodzowi. Ich skuteczność jest
przedmiotem dyskusji. Brygada Pościgowa do 6 września z rozmaitym powodzeniem
broniła Warszawy później jej aktywność spadła. Brygada Bombowa została użyta w
sposób chaotyczny i niepełny, atakowała pojedynczymi kluczami lub eskadrami
korpusy pancerno-motorowe pod Radomskiem i Różanem ponosząc duże straty przy
mizernych efektach. Naczelne Dowództwo nie potrafiło zorganizować dużej wyprawy
bombowej osłanianej przez myśliwce Brygady Pościgowej. Ataki na niemieckie
kolumny wykonywano z inicjatywy dowództwa brygady . Iluzja samodzielności dała
iluzoryczne rezultaty.
Bazy Lotnicze
Doświadczenia wyniesione z wojen 1918-1920 r. wskazywały na
prostą zależność pomiędzy poziomem rozwoju lotnictwa, a ilością lotnisk,
okazało się, że prymitywne lotnictwo potrzebuje większej ilości lotnisk. Według
nomenklatury z 1938 r. lotniska wojskowe w Polsce dzieliły się na: garnizonowe,
operacyjne, polowe i pozorowane. W dniu wybuchu wojny mieliśmy 23 lotniska
garnizonowe z tego w zachodniej części kraju – 6, w pasie środkowym- 12, w
części wschodniej- 5. Dysponowaliśmy też
38 lotniskami operacyjnymi tajnymi i jawnymi oraz 260 polowymi. W latach 1921-
1939 na budowę lotnisk i rozbudowę infrastruktury wydano ok. 150 mln zł.
![]() |
Pomnik ku czci Józefa Piłsudskiego na lotnisku wojskowym na Okęciu w Warszawie Fot: NAC |
Lotniska stałe
garnizonowe i fabryczne wyposażone w infrastrukturę techniczną i
administracyjno-koszarową posiadały dobrze utrzymane pola wzlotów przygotowane
do przyjęcia wszystkich eksploatowanych w Polsce samolotów. W razie wybuchu
wojny miały pełnić funkcję baz mobilizacyjnych oraz ośrodków remontowo-logistycznych
lotnictwa. Bazy lotnicze miały pełnić funkcję jednostek zapasowych w stosunku
do oddziałów walczących na froncie, które wystawił własny pułk. Po rozwiązaniu
pułków lotniczych powinny zorganizować rezerwowe komendy ruchomych parków
lotniczych oraz rezerwowe plutony: parkowe, warsztatowe, techniczne,
obsługi, samochodowe, samolotów
sanitarnych, wartownicze oraz samodzielne patrole meteorologiczne. W strukturze
bazy lotniczej przewidziano również eskadry zapasowe służące szkoleniu kadry i
żołnierzy poborowych. Ruchome parki lotnicze powinny zapewnić uzupełnienie
personelu w jednostkach lotniczych swojej armii, zaopatrywanie w sprzęt i
potrzebne materiały oraz prowadzić naprawy sprzętu i jego ewakuację. W skład
parku wchodziły: komenda wraz z drużyną samochodową, składnica oraz trzy
plutony: parkowy, warsztatowy i techniczny. Składnica parku (kierownik,
magazynierzy i drużyna rozdzielcza) posiadała zapas materiałów i części
zamiennych. Tak więc na lotniskach rozwiązanych pułków powstało sześć baz zachowujących pułkową
numerację , oprócz tego bazy lotnicze powstały w centrach szkolenia lotniczego
i dużych składnicach materiałowych. J.
Pawlak w książce „Płonące bazy-wrzesień 1939 r.” wymienia następujące bazy: Baza Lotnicza Nr-1 Warszawa-Okęcie, BL Nr-2
Kraków – Rakowice, BL Nr-3 Poznań – Ławica, BL Nr-4 Toruń, BL-Nr-5 Wilno-Porubanek,
BL Nr-6 Lwów-Skniłów oprócz tego BL Bydgoszcz, BL Dęblin, BL Krosno, BL
Małaszewicze.
![]() |
Myśliwce PZL P.7a zdobyte przez Niemców w Dęblinie. Fot: odkrywca.pl |
Niestety już w pierwszych dniach września straciły one możność
działania. Ustawicznie bombardowane przez Luftwaffe, zagrożone atakiem
pancernych zagonów w swych macierzystych siedzibach, ruszają na ewakuacyjną
poniewierkę. Na jej szlaku atakowane przez V kolumnę i sztukasy docierają na
wschód aby wpaść w łapy Armii Czerwonej, na końcu tej gehenny czekał często
bolszewicki łagier lub katyński dół...
Najlepsze lotniska znajdywały się na terenie byłego zaboru
pruskiego. Naczelne dowództwo owładnięte ideą przyszłej wojny polsko-rosyjskiej
rozbudowało dawne lotniska niemieckie, zamiast lokalizować je w centralnej
części kraju. Bazy lotnicze takie jak Kraków, Poznań, Toruń, Bydgoszcz,
Grudziądz leżące w pobliżu granicy z Niemcami były nie do obrony. Dlatego w
marcu 1939 r. przewidywano ewakuację bazy z Krakowa do Lwowa, z Poznania do
Lublina, oraz z Torunia Bydgoszczy do Małaszewicz. Baza Małaszewicze –
grobowiec Łosi, znosiła w osamotnieniu ciosy Luftwaffe, chociaż jej zadania
mobilizacyjne były rozległe, do obrony p-lot przeznaczono tylko cztery gniazda
km-ów i pluton artylerii p-lot (2 działa Bofors 40 mm.)
Na lotnisku stacjonowała Eskadra Ćwiczebno-Bombowa oraz
Eskadra Szkolna, od 31 sierpnia 220 Dyon Bombowy, oraz przybyła z Pomorza baza
lotnicza Bydgoszcz. Stan samolotów wynosił 31 PZL.37 B 5 LWS-6
Żubr. Pierwsze bombardowanie całkowicie zaskoczyło kadrę i obsługę lotniska,
bomby spadły o 5 rano na uśpione lotnisko, nikt nie ogłosił wojennego alarmu.
Straty były duże, w pierwszym ataku stracono 7 Łosi, 8 samochodów Łazik,
zginęło 12 żołnierzy, 35 było rannych. Następne naloty coraz bardziej pogrążały
bazę w zniszczeniu i chaosie.12 września podjęto decyzję o ewakuacji.
Odjeżdżające kolumny pozostawiały ruiny
lotniska, które jeszcze kilka dni wcześniej były wzorowo zorganizowaną bazą. Na
obrzeżach lotniska niczym martwe wieloryby leżały kadłuby Łosi, symbol
zmarnowanego wysiłku biednego lecz ofiarnego społeczeństwa.
![]() |
Uszkodzone bombowce PZL.37 Łoś i sprzęt lotniczy w bazie na Okęciu. Fot: NAC |
Bazy : Toruń i Bydgoszcz zgodnie z planem MOB przygotowywały
się do ewakuacji. Lotniska zostały zbombardowane przed południem pierwszego
dnia wojny. Bydgoszcz dzięki porannym mgłom i zachmurzeniu ucierpiała mniej,
lotnisko toruńskie poniosło duże straty. Trzeciego września komendant bazy nr 4
mjr Adam Scheybal otrzymał z dowództwa lotnictwa Armii Pomorze rozkaz ewakuacji
do Małaszewicz. Ewakuacja miała się
odbywać transportem kolejowym, samochodowym i pieszym. 7 września pociąg
dociera do płonącego Kutna tu napotkano kolumnę pieszą prowadzoną przez por.
Baka. Kolumna piesza w części przesiada się do pociągu, bardziej wytrzymali
maszerują dalej. W południe pociąg zostaje zatrzymany w pobliżu stacji
kolejowej Leonów, wkrótce pociąg zostaje zaatakowany przez Junkersy Ju-87, do
tego transport atakują artyleria i czołgi, komendant transportu kpt. T.
Sypniewski nakazuje załodze opuszczenie
pociągu i przedzierani w kierunku Warszawy . Transport na ,który składał się cały majątek parku
,kwatermistrzostwa wraz z zapasami MOB-
spalono. Rzut kołowy dociera na przedmieścia Warszawy, po czym kieruje się na Brześć, na wieść o ataku sowietów
przekracza granicę rumuńską. 6 września transport z Bydgoszczy osiąga
Małaszewicze. Główna baza polskiego lotnictwa bombowego była już kompletnie
zrujnowana i płonęła. Po licznych perturbacjach komendant bazy mjr R. Rutkowski
otrzymuje rozkaz organizacji lotnisk do obrony tzw. przedmościa rumuńskiego
w obszarze
Trembowla-Buczacz-Horodenka-Kołomyja. Wobec totalnego fiaska, zaprzestając prób
obrony załoga bazy lotniczej Bydgoszcz przekracza granice Rumunii.
![]() |
PZL P.11 c z toruńskiego pułku. Samolot po kapotażu, zdjęcie wykonane w czasie pokoju. Fot: Legendy Lotnictwa |
Lotnisko Okęcie stało się istnym cmentarzyskiem samolotów,
świeżo zbudowane maszyny zmieszane z remontowanymi tworzyły wrażenie ogromnego
złomowiska. Pomimo licznych bombardowań
wiele obiektów przetrwało, baza jednak wyglądała na bardzo zniszczoną. Dawna siedziba 1
pułku-najpiękniejsza baza lotnicza w kraju, osłaniana do 6 września przez
Brygadę Pościgową nie ustrzegła się zniszczeń, jej obronę p-lot stanowiły 5
gniazd km-ów oraz 4 plutony dział Bofors broniące całego zespołu Okęcie. Daje
to wyobrażenie o możliwościach obrony przed Luftwaffe. Pomimo stosunkowo nieźle
funkcjonującego systemu wczesnego ostrzegania i wystawieniu do obrony Warszawy
wszystkich dostępnych myśliwców, zatrzymanie bombardowań nie było możliwe.
Wykrwawiona Brygada Pościgowa opuściła lotnisko w Zielonce 6 września, a 8
Whermacht zajął Okęcie.
Lotnisko Ławica- matka polskich lotnisk, budowana od początku
pod potrzeby lotnictwa, wielka baza lotnicza trafia w polskie ręce z wielką
ilością sprzętu. Rozbudowana latach 1927-1932 staje się perłą wśród polskich
lotnisk. Baza nr 3 w Ławicy jest osłaniana przez klucz alarmowy wystawiony przez 132
Eskadrę Myśliwską, który zestrzeliwuje nad Ławicą 2 Bf-109, niestety już
pierwszego dnia wojny wobec znacznych uszkodzeń lotniska odlatuje na lotnisko polowe w Dzierżnicy.
Wobec ogromu zniszczeń już 2 września podjęto działania ewakuacyjne , Odyseja
wrześniowa kończy się dla oficerów bazy tragicznie, w większości trafiają do
niewoli sowieckiej i giną w Charkowie i Starobielsku.
![]() |
PZL.37 Łoś uszkodzony po bombardowaniu Okęcia. |
W lipcu 1939 r. sztab Lotniczy przy Sztabie Głównym wytypował
trzy wysunięte węzły lotnisk operacyjnych: Sokołów, Gniewkowo, Piotrków,z
których miały by operować siły bezpośrednio podporządkowane Naczelnemu Dowódcy
Lotnictwa i Obrony Przeciwlotniczej oraz obiecane francuskie eskadry bombowe.
Węzły te otrzymały stałą obsługę, zaopatrzono je w bomby, amunicję lotniczą
oraz paliwo i smary. Planowano, że na lotniskach węzła Gniewkowo wyląduje pięć
francuskich eskadr bombowych wyposażonych w samoloty Amiot-143m. Tak się nie
stało ponieważ Francuzi nie mieli zamiaru
dotrzymywać zobowiązań, a
lotnisko po tygodniu walk zostało zdobyte przez Niemców. Jakimi siłami
mieliśmy osłaniać strategiczne lotniska? W każdym przypadku było to
zadanie godne Brygady Pościgowej.
Dęblin- baza kluczowa dla całego lotnictwa. Siedziba Centrum Wyszkolenia Lotnictwa Nr 1, któremu
podporządkowano cztery szkoły lotnicze oraz Bazę Lotniczą w Dęblinie, poza tym
Składnica Lotnictwa nr 1 dysponująca strategicznym zapasem paliwa lotniczego ,
materiałów i części zamiennych.
Bezpardonowo bombardowana
pozbawiona osłony z powietrza
ginie pod gradem bomb. Rozpoczyna się ewakuacja bazy, 5 września
przyjeżdża do Dęblina płk S. Sznuk Dowódca Lotnictwa Armii „Kraków”, zastaje
opustoszałe lotnisko pozbawione wartowników i pełne magazyny. W prywatnych
mieszkaniach odnajduje byłych pracowników, którzy pomagają mu w demontażu
potrzebnych części z uszkodzonych samolotów
oraz pobraniu z Głównej Składnicy Wojskowej karabinów maszynowych typu
Szczeniak. Jego zdziwienie wywołuje fakt, że personel szkoły został ewakuowany
pozostawiając bez zabezpieczenia cały majątek. Przy okazji dowiaduje się, że
Główna Składnica Lotnicza nie otrzymała żadnych rozkazów ewakuacji. Baza
Lotnicza, personel szkolny, podchorążowie ewakuują się w kierunki na Kołomyję,
lecz ich los jest przesądzony, w większości trafiają do sowieckiej niewoli i
giną w Katyniu.
![]() |
Niemieccy łowcy pamiątek w akcji. Na pierwszym planie Bartel BM-4 dalej PWS-16. Prawdopodobnie lotnisko w Dęblinie. Fot: Odkrywca.pl |
Baza Rakowice pierwsze wyzwolone z rąk zaborców lotnisko II RP ewakuuje się do
Lwowa. Baza lwowska jest niszczona systematycznie przez kolejne fale nalotów,
był to więc zły wybór. Kulminacja bombardowań przypada na 4 września,
zniszczeniu ulega 27 samolotów, wiele obiektów zabudowy lotniskowej, są duże
straty w ludziach. Komendant bazy mjr Marian Loedl przenosi bazę na teren
miasta, skąd następuje ewakuacja w kierunku na Stanisławów, Horodenkę,
Kołomyję. 17 września załoga bazy przekracza granicę rumuńską. Podobną drogą
podążają park lotniczy i kwatermistrzostwo bazy nr-2, omijając Lwów przez
Ottynię, Stanisławów, Śniatyń dociera do granicy. Pluton OPL bazy krakowskiej
wyładowany w Stanisławowie z powodzeniem przez tydzień broni lotniska. 16
września dowódca plutonu chor Więckiewicz otrzymuje rozkaz ewakuacji plutonu do
Kut, nie dysponując żadnym transportem w ogromnym chaosie dzielny chorąży
odnajduje lotnisko polowe 26 Eskadry Obserwacyjnej należącej do 2 Pułku
Lotniczego. Dzięki pomocy dowódcy eskadry kpt. Rzepy dociera razem z grupą lotniczą Armii „Karpaty” do granicy.
Bazy lotnicze nie spełniły swego zasadniczego przeznaczenia
ponieważ przygotowane były do działania
w warunkach wojny 1920 r. Wojna błyskawiczna nie dała czasu na ich rozwinięcie w
na terenie działania macierzystych jednostek, ogromny potencjał i majątek baz
lotniczych został zmarnowany. Wojna totalna była poza możliwościami percepcji
polskiej generalicji dlatego przyniosła tak straszliwe skutki. Obrona
przeciwlotnicza baz była wysoce niewystarczająca, etatowo stanowił ją pluton artylerii p-lot wyposażony
w działa Bofors wz.38 kaliber 40 mm oraz kilka gniazd ckm. Niektóre bazy mogły
liczyć na skromną osłonę myśliwską złożoną najczęściej z klucza PZL P.11. Tak
było w przypadku bazy nr 3 w Ławicy i bazy nr 4 w Toruniu. Centrum Wyszkolenia
Lotniczego Nr 1 w Dęblinie miało być bronione przez klucze obrony powietrznej
wyposażone w samoloty PZL P.7 obsadzone instruktorami Wyższej Szkoły Pilotażu w
Ułężu, ponadto uzbrojono dwa szkolne samoloty PZL.23 Karaś przeznaczając je do
zadań bojowych. Teoretycznie najlepszą
obroną przeciwlotniczą dysponowało lotnisko Okęcie. Artyleria p-lot składająca
się z 4 plutonów( 8 dział Bofors 40 mm) oraz 5 gniazd karabinów maszynowych,
istotne wsparcie w postaci Brygady
Pościgowej dawało nadzieję na skuteczną obronę. Niszczycielska siła ataku
Luftwaffe uświadomiła obrońcom Okęcia ich słabość. Zrównane z ziemią lotnisko w
Małaszewiczach wg J. Pawlaka dysponowało 4 gniazdami przeciwlotniczych km-ów
typu Hotchkiss (autor nie wspomina o plutonie Boforsów) oprócz tego pomocy miało
udzielić pobliskie Centrum Wyszkolenia Artylerii Przeciwlotniczej w
Trauguttowie k. Brześcia.
![]() |
Kolorowane zdjęcie wraku samolotu PZL.37 Łoś |
Polskie Lotnictwo Wojskowe dysponowało zapasami
wystarczającymi na miesiąc walki. Szacuje się, że we wrześniu 1939 r. lotnictwo
dysponowało zapasami paliwa wynoszącymi około 5 600 000 l.
Ogólna pojemność
krajowych magazynów i podziemnych
zbiorników paliwa wynosiła 8 650 000 l, najwięcej benzyny przechowywano
w Składnicy Lotnictwa nr 1 w Dęblinie oraz magazynach I Pułku Lotniczego razem
ponad 4000 000 l
Według relacji gen. T. Malinowskiego, zastępcy szefa Sztabu
Głównego, w kraju mieliśmy zapas paliwa na 3 miesiące wojny. Zapasy bomb i
amunicji były również stosunkowo niewielkie, szacuje się je na 1200-1400 ton
bomb, biorąc pod uwagę, że jednorazowa salwa całego lotnictwa bombowego
wynosiła ok. 200 ton, było by to 6-7 pełnych salw. W kampanii wrześniowej
polskie lotnictwo zrzuciło ok. 200 ton bomb, co odpowiada jednej salwie.
Niemcy zrzucili na Polskę ok. 19000 ton
bomb .
Dywizja piechoty Wojska Polskiego w 1939 roku jako jedna z
nielicznych w Europie była wyposażona w baterię artylerii przeciwlotniczej
wyposażonej w cztery działa 40 mm systemu Bofors i osiem ckm.
Dla porównania rumuńska
DP dysponowała kompanią karabinów maszynowych, Węgrzy dopiero
organizowali swoją obronę przeciwlotniczą, a osiągnięcie podobnego uzbrojenia
planowali na rok 1941. W Armii Czechosłowackiej było jedynie 16 kompanii nkm
przeciwlotniczych, przydzielonych armiom. Włosi mieli w pułku artylerii baterię
20 mm działek Breda, podobnie jak Francuzi, którzy w pułku artylerii
dysponowali baterią 25 mm Hotchkissów. Holandia w maju 1940 roku miała 46
Boforsów, a w ojczyźnie tego doskonałego działa czyli w Szwecji były 154
armaty.
![]() |
Ćwiczenia obsługi armat Bofors wz.36 40 mm. Fot: http://www.audiovis.nac.gov.pl |
Każda z baterii typu „A” składała się z czterech plutonów.
Pluton uzbrojony był w jedną armatę 40 mm plot wz. 36, dwa km oraz wyposażony w
dwa ciągniki C2P i radiostację N2. Ponadto bateria dysponowała jedną
radiostacją N1 i 34 samochodami. Zapas amunicji
wynosił 320 pocisków na działo. Stan etatowy baterii liczył 6 oficerów i
163 podoficerów i szeregowych. Bateria typu „A” była więc znakomicie uzbrojoną
i wyposażoną jednostką o dużej
mobilności . Z 31 zmobilizowanych baterii do macierzystych dywizji
dotarło 15 baterii pozostałe odkomenderowano
do OPL obszaru kraju lub OPL Armii.
Trudno porównać OPL obszaru krajowego z innymi państwami.
Przykłady zniszczenia przez lotnictwo takich miast jak: Oslo, Rotterdam,
Belgrad wskazują, że obrona przeciwlotnicza Warszawy była stosunkowo silna.
1 września 1939 roku Wojsko Polskie uzbrojone było w :
- 94 armaty plot. 75 mm systemu Schneidera,
- 14 samobieżnych 75 mm armat wz. 18/24
- 52 armaty plot systemu
Starachowice,
- 358 armat plot 40 mm systemu Boforsa
-1472 ckm plot 7,92 mm
- kilkadziesiąt nkm 20 mm
Francuskie armaty
plot skupiono do obrony miast. Warszawy broniły trzy dyony, Krakowa, Łodzi, i
Dęblina- po jednym. W odwodzie Naczelnego Wodza pozostały baterie armat
starachowickich i armaty samobieżne.
Boforsy stały się podstawą baterii i plutonów
broniących dywizji piechoty i brygad
kawalerii. Dwudziałowe plutony
ochraniały szlaki komunikacyjne (46 plutonów), fabryki zbrojeniowe (23), oraz
bazy lotnicze (12).
System OPL kraju miał wiele wad. Szwankowały łączność i organizacja,
wczesnego ostrzegania, które dotyczyło jedynie Warszawy, ale wszystko wskazuje
na to, że artyleria przeciwlotnicza była skuteczniejsza od lotnictwa
myśliwskiego. Należy docenić również poziom wyszkolenia i waleczność.
Niewątpliwie ochrona baz lotniczych była zbyt słaba (choć przed wojną uznawano
ją za wystarczającą), ale dotyczyło to wszystkich obiektów.
![]() |
Polskie 40 mm działko Bofors na wystawie sprzętu wojskowego w Moskwie rok 2012. Fot: English Russia |
Podsumowanie
1. Samodzielność lotnictwa była pochodną samodzielności obronnej państwa. Stan polskiego lotnictwa znakomicie oddawał poziom przygotowania sił
zbrojnych do zbliżającej się wojny.
2. Do klęski lotnictwa doprowadziła między innymi
utrata baz lotniczych, które dla
jednostek frontowych stanowiły bezpośrednie zaplecze logistyczno-warsztatowe
oraz źródło uzupełnień mobilizacyjnych.
3. Lotniska położone w centrum i na wschodzie kraju powinny
stanowić system silnie bronionych, obsadzone przez eskadry myśliwskie i
artylerię p-lot baz lotniczych .
4. Obrona państwa oparta o linię wielkich rzek była jedyną
receptą na Blitzkrieg.
5. Za wszelką cenę należało uniknąć rozpoczęcia wojny w
1939r.
Literatura:
Jerzy B. Cynk, Siły lotnicze Polski i Niemiec, Wrzesień 1939,
Wyd. Komunikacji i Łączności 1989.
Klaudiusz Klobuch. Geneza Lotniczego Września. Wydawnictwo
,,ZP Grupa Sp. z o.o”. Warszawa 2009.
Hubert Mordawski. Polskie Lotnictwo Wojskowe 1920-1939. Od
tryumfu do tragedii. Wydawnictwo Dolnośląskie 2011.
Zbigniew Moszumański, Dowództwa grup artylerii
przeciwlotniczej (1929-1939). Przegląd Wojsk Lądowych sierpień 2000.
Marek J. Murawski, Luftwaffe – działanie bojowe T.1.
Wydawnictwo Lampart. Warszawa 1998.
Jerzy Pawlak, Polskie eskadry w wojnie obronnej 1939. Wyd. Komunikacji
i Łączności. Warszawa 1982.
Jerzy Pawlak, Płonące bazy – wrzesień 1939 r. Wydawnictwo
Retro-Art, Warszawa 2004.
Tymoteusz Pawłowski, Lotnictwo lat 30 XX wieku w Polsce i na
świecie. Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2011.
Piotr Przywojski. Analfabetyzm strategiczny II RP. portal.strategie.net.pl
J. Mark Sołonin. Na uśpionych lotniskach 22 czerwca 1941
roku. Dom Wydawniczy Rebis. Poznań 2011.
Stanisław Truszkowski. Działanie artylerii przeciwlotniczej w wojnie
1939 r. Wojskowy Przegląd Historyczny Nr-2. Warszawa 1978.
„Zdobyte przez Niemców samoloty PZL Łoś - NAC sygn. 2-163”
OdpowiedzUsuńFotografia przedstawia dwa PZL.37 i kilka silników PZL Bristol Pegasus XIX przy ogrodzeniu Wytwórni Płatowców nr 1 na Paluchu w Warszawie, nie w Małaszewiczach.
Pozdrawiam,
Michał Krawczyk, Warszawa
5. Za wszelką cenę należało uniknąć rozpoczęcia wojny w 1939r.
OdpowiedzUsuńDokładnie sojusz Hitlerem był realny ... no ale cóż przecież najważniejsza sprawa jest honor ... Imperium Brytyjskie go nigdy nie miało tak jak Rzymskie i może dla tego byli imperium.
Między unikaniem wojny a sojuszem z Hitlerem jest spora różnica.
UsuńSojusz z Hitlerem był możliwy pod warunkiem: oddania mu Żydów do zabicia, oddania Niemcom terenów zaboru pruskiego, podporządkowania Polski Niemcom... itd. A efektem takiego sojuszu byłoby nadstawianie karku za Niemców na froncie wschodnim (co stałoby się z Polską podporządkowaną Niemcom, po utracie armii w walce ze Stalinem?) oraz prawdopodobnie odwet rosyjski przekraczający wszelkie wyobrażenia. Koncepcja takiego sojuszu pomija fakt, że społeczeństwo niemieckie żądne było odwetu na Polakach za 3 powstania śląskie i powstanie wielkopolskie które upokorzyły Niemców po przegranej Wielkiej Wojnie równie mocno jak traktat wersalski. Przez całe dwudziestolecie Niemcy mieli wspólny interes ze Stalinem: zniszczyć i upokorzyć Polskę, co udowodnili podczas okupacji.
"wszelka cena" bywa czasami wyższa niż to, co się chce za nią osiągnąć.
Odwlekać Niemiecki atak można było tylko zagrażając Niemcom wojną na dwa fronty. Ale do tego potrzeba było Francji... która pokazała ile jest warta jako sojusznik
Hitler nie wymagał od żadnego ze swoich sojuszników wydania mu Żydów. Decyzja o Endloesung zapadła dopiero w styczniu 1942 roku.
UsuńHitler nie domagał się zwrotu terytoriów Zaboru Pruskiego. Chciał (co było racjonalne i zgodne z polskimi, wcześniejszymi projektami): (1) eksterytorialnej komunikacji z Prusami Wschodnimi i (2) włączenia Gdańska do Rzeszy z zachowaniem polskich uprawnień handlowych (polska strefa wolnocłowa).
Największą ceną byłoby odwrócenie sojuszy. Polska stanowić miała tylną straż dla niemieckiej ofensywy na Francję. Pytanie istnieje, czy gdyby Rosja skorzystała z okazji i rozpoczęła w takim momencie przygotowywaną już ofensywę na zachód, czy Polska byłaby w stanie ją zatrzymać w 1940 roku.
Hitler nie wymagał wydania mu Żydów - do czasu... Los Żydów węgierskich, 1/5 Żydów włoskich oraz próba deportacji Żydów duńskich wskazuje wyraźnie, czym by się to niewymaganie skończyło... O "niewymaganiu" zwrotu terytoriów nalezących do NIemiec przed 1918 szkoda wspominać...
UsuńTezy zawarte w podsumowaniu są tak kosmicznie błedne, że aż ciężko pisać czemu.
OdpowiedzUsuńLotnictwo w Polsce było tylko bronią towarzyszącą, więc dla poszerzenia horyzontów polecam autorowi artykułu lekturę czegoś nie dotyczącego samolotów, może autor dowie się z niej czemu nie broniono linii rzek, czemu wojna wybuchła w 1939 roku i wreszcie coś w czym autor zdaje się specjalizować, a mianowicie czemu w warunkach wojny lądowej nie trzyma się samolotów na przedwojennych lotniskach.... I może też czemu lotniska na wschodzie nie były obsadzone samolotami.
A koledze od tej teorii o sojuszu z Hitlerem polecam lekturę niedawno odnalezionej korespondencji między polską ambasadą w Niemczech i polskim MSZ, bo też tworzy teorie z gwiezdnych wojen...
SamolotyPolskie są blogiem, który nie rości sobie praw do głoszenia jedynej i niepodważalnej historii lotnictwa. Bawimy się w historyków podważając utarte stereotypy, czasami próbujemy wywołać dyskusję kontrowersyjnymi artykułami. Głosząc ex cathedra jedyną prawdę o przedwojennym lotnictwie, zacząłeś drogi kolego, od zasadniczego błędu, nazywając całe lotnictwo bronią towarzyszącą. Jest to błędna zbitka pojęciowa, wynikająca z potraktowania lotnictwa towarzyszącego jako lotnictwa w ogóle. Dla przypomnienia, lotnictwo towarzyszące, to lotnictwo obserwacyjne i łącznikowe krótkiego zasięgu. Doceniając ogrom wiedzy, przypomnimy, że w Order de Bataille Wojska Polskiego II RP w okresie pokoju lotnictwo określone jest jako broń techniczna. Nie polemizujemy z resztą przemyśleń drogiego kolegi, pragniemy tylko zwrócić uwagę, że lotnictwo: angielskie, francuskie, holenderskie, jugosłowiańskie i sowieckie stacjonowało w stałych bazach-tam walczyło i ginęło.
OdpowiedzUsuńhttp://www.muzeumlotnictwa.pl/index.php/digitalizacja/katalog/301
OdpowiedzUsuńhttp://www.muzeumlotnictwa.pl/digitalizacja_archiwaliow/digitalizacja.php
Przegraliśmy wojnę w marnym stylu bo marszałek opóżnił osobiście mobilizację wojska o 3 tygodnie, wbrew jak domagał się sztab (stachiewicz) do 10 sierpnia. Dla mało ruchawego WP była to katastrofa w transportach. Druzgocąca. Tak na marginesie nie mieliśmy dobrej łączności aby kierować lotnictwem z punktu centralnego. Organizacja lotnictwa była intuicyjnie najlepsza, ale nie było czasu na dobre przygotowanie logistyki przy nikłej ilości samochodów. I tak dliśmy niemcom w du..
OdpowiedzUsuńGwoli sprawiedliwości - nasze okręty podwodne nie były oceaniczne, a nasze niszczyciele - jak i cała MW - nie były bronią ofensywną. Marynarka była nam potrzebna do obrony. Czego? Szlaku żeglugowego do Szwecji (skąd sprowadzaliśmy rudę żelaza - w Polsce nie ma jej złóż - niezbędny surowiec dla przemysłu wojennego) i z Francji (dostawy od sojusznika). Duże OP były nam potrzebne do zwalczania pancerników nieprzyjaciela, niszczyciele - do eskorty konwojów, do ataków torpedowych na okręty nawodne nieprzyjaciela i do wypadów minowych pod jego bazę. Jedną. Bo była tylko jedna - Kronsztad (i Leningrad, ale z operacyjnego punktu widzenia to na jedno wychodzi). Marynarkę zbudowaliśmy z myślą o wojnie obronnej z Sowietami, dobrze pamiętając trudności w dowozie zaopatrzenia od sojuszników w wojnie 1920 (Niemcy i Czesi zablokowali połączenia kolejowe i zostawało albo morze, albo okrężny szlak przez Rumunię). Do mniej więcej 1936 roku to ZSRS, a nie NIemcy, był najbardziej prawdopodobnym wrogiem. Bieda polegała na tym, że Niemcy zbudowali swój potencjał ofensywny (sprzętowy, bo kadrę szkolili całe międzywojnie) w praktycznie cztery lata, błyskawicznie. Do 1935 to myśmy byli od nich silniejsi i Niemcy nie stanowiły zagrożenia, potem nastąpił krótki okres względnej równowagi - a potem Niemcy gwałtownie zbudowali przewagę, którą zdusili nas we wrześniu.
OdpowiedzUsuńW organizacji obrony popełniono błędy, ale mieliśmy za mało atutów . Dzisiaj możemy łatwo analizować sytuację , mając dostęp do informacji . We wrześniu 1939 roku polskie dowództwo , musiało rozwiązać równanie ze zbyt dużą liczbą niewiadomych . Przy zbyt dużej dysproporcji sił , skazani byliśmy na klęskę , a do tego Hitlerowi przyszli z pomocą sowieci
OdpowiedzUsuńJaka obrona oparta o linię rzek BZDURA,lato tego roku było wyjątkowo suche.Nawet przy najlepszym jak na tamte czasy lotnictwie i obronie przeciw lotniczej i pomijając fakt niemieckiej wojny błyskawicznej żaden kraj nie odniósł by zwycięstwa.Opuścili nas sojusznicy,zostaliśmy zaatakowani przez Niemców a swoją "cegiełkę" do katastrofy Polski dołożyli Słowacy.Nie zapominajmy też o ruskich którzy wbili nam nóż w plecy.To cud że w tym chaosie tak wielu lotników i pracowników obsługi technicznej przedostało się do Francji a po jej klęsce do Anglii gdzie wzięli na Niemcach odwet za wrzesień 1939 roku...Ruskim się "upiekło" a szkoda....
OdpowiedzUsuńNasze okręty podwodne typu Orzeł były jak najbardziej oceaniczne - wzorowane na holenderskich okrętach oceanicznych bazujących w koloniach holenderskich w Azji. Stawiacze min typu Wilk - również ze względu na rozmiary pasowały bardziej do akwenów oceanicznych. Pancernik zatonie po trafieniu torpedami - niezależnie, czy te torpedy będzie transportować ogromny podwodny krążownik czy kuter torpedowy wielkości jachtu żaglowego.
OdpowiedzUsuńNiszczyciele ze względu na parametry tej klasy są jednostkami wszechstronnymi - służącymi do wszelkich działań na morzu. Eskortują, poszukują, zwalczają słabszego przeciwnika, silniejszemu uchodząc dzięki prędkości.
marynarka miała być nam potrzebna do osłony dróg morskich i transportów wojskowych z Francji i Anglii - na wypadek wojny z Rosją Sowiecką, do której szykowaliśmy się przez całe międzywojnie.
Gdy się okazało, że to nie Rosja, ale Niemcy nas najadą - odesłano niszczyciele do Anglii, okrętom podwodnym polecono to po wyczerpaniu możliwości działania na Bałtyku.
Okrety podwodne oprocz torped posiadały miny. Miały minowac zatokę finską aby zablokować porty sowieckie. Dlatego tez mielismy Gryfa wielki stawiacz min i duze niszczyciele.
Usuń